Na początku warto zwrócić uwagę na podstawowy błąd popełniany przez wielu przeciwników rzeczywistości wirtualnej, którzy uważają, że produkcje te są “brzydkimi i krótkimi popierdółkami”. Po pierwsze – nie są brzydkie. Ich często uproszczona i schematyczna stylistyka nawiązuje do klasycznych, arcade’owych produkcji jakie znamy z salonów gier i starszych konsol. Poza tym nie oszukujmy się, Playstation 4 ma ograniczoną moc obliczeniową, więc stworzenie lepiej wyglądających produkcji jest na dzień dzisiejszy po prostu niemożliwe.
Po drugie – gry VR projektowane są z myślą o krótkiej rozgrywce. Dlaczego? Jest to dopiero pierwsza generacja VR i dopóki nasze organizmy i głowy nie przyzwyczają się do przebywania w wirtualu, a technologia wyświetlania i kontroli nie rozwinie się bardziej, bezpieczniej jest abyśmy robili podczas zabawy częstsze i dłuższe przerwy niż podczas tradycyjnego grania. Oba te punkty wynikają z siebie nawzajem. Błędem jest porównywanie tych gier z najnowszymi, wielkimi produkcjami AAA.
Jesteśmy świadkami narodzin nowego gatunku. Tak jak wszystkie gry mobilne, ze względu na mały ekran telefonów i sterowanie dotykowe, stworzyły osobny nurt, który funkcjonuje równolegle z tradycyjnymi, “stacjonarnymi” grami, tak gry VR już teraz tworzą odrębną niszę, która wcale nie musi zakłócać ani nawet konkurować z “tradycyjnymi” grami.
Okazało się, że w środowisku VR najlepiej sprawdzają się gry, które wymuszają pozycję siedzącą. Dla miłośników szybkiej akcji będą to wszelkiego rodzaju symulatory, a dla tych, którzy wolą spokojną rozgrywkę, będą to gry przygodowe, eksploracyjne i logiczne. Popularne również będą tzw. “doświadczenia”, nieinteraktywne animacje, które pozwolą nam obserwować ciekawe sceny w taki sposób, żeby oszukać nas, że znajdujemy się tam “na żywo”.
W założeniu sercem wirtualnej rozrywki jest imersja, wrażenie przebywania i przeżywania “w środku” stworzonego przez twórców świata. Oto nasze pierwsze wrażenia z gier, które przygotowuje Sony na premierę swojego headsetu:
Rigs
Flagowa produkcja na PSVR. Najprościej porównać ją do znanej i lubianej przez wszystkich graczy Roocket League. Mamy tutaj futurystyczne areny, na której mecze rozgrywają rywalizujące ze sobą drużyny bojowych mechów. Zasady są proste i wciągające. Jako pilot takiego mecha zdobywamy punkty niszcząc pojazdy przeciwników. Po zdobyciu określonej ilości punktów, musimy strzelić “gola” skacząc do obręczy na środku mapy. Przeciwna drużyna oczywiście będzie robiła wszystko, aby nam przeszkodzić. A to tylko jeden z trybów jaki będzie dostępny w grze. Sterowanie pojazdem jest łatwe i intuicyjne, a widok z pierwszej osoby – naturalny. Prawdziwe, rankingowe potyczki online i turnieje sprawią, że będzie to hit VR.
Battle Zone
Siedząc w kabinie futurystycznego czołgu, walczymy na wielu różniących się wyglądem i otoczeniem arenach. Uproszczona, wektorowa ale kolorowa i dopracowana grafika nawiązuje stylistyką do klasycznej, pierwszej odsłony tej gry, którą niektórzy mogą pamiętać jeszcze z czasów automatów i pierwszych pecetów. Gracze, którzy czują sentyment do tego rozdzaju rozgrywki, poczują się jak w domu. Prowadzenie pojazdu jest intuicyjne i sprawia wiele frajdy.
Bound
Najnowsza
produkcja polskiego studia Plastic była największym zaskoczeniem i wywarła na nas najlepsze wrażenie
. Piękna pod każdym względem, liryczna podróż tańczącej baletnicy, przemierzającej surrealistyczną krainę. Gra jest absolutnym dowodem na to, że praktycznie do każdego gatunku gier można zaimplementować obsługę VR. Gracz steruje ruchami bohaterki obserwując scenę z widoku wielu, wybieranych przez siebie kamer. Wspaniała muzyka i animacja postaci oraz grafika nawiązująca do najlepszych produkcji demoscenowych sprawia, że jest to gra wyjątkowa. Dla mnie osobiście jest to następca wspaniałego Journey .
London Heist
Tym razem udało nam się zobaczyć kolejną scenę z tej produkcji. Jako pasażer mafijnej furgonetki, uciekającej autostradą, naszym zadaniem jest zatrzymanie pościgu gangu konkurencji. Dzięki precyzji kontrolerów PSMove, możemy wejść w interakcję z każdym elementem kabiny samochodu: przekręcić lusterka, włączyć radio, otworzyć drzwi, a w schowku znaleźć pełno magazynków do Uzi. Strzelanie do nadjeżdżających furgonetek i motocykli przeciwników sprawia wiele frajdy i jest bardzo precyzyjne. Dzięki takim produkcjom, stare i zakurzone kontrolery PSMove otrzymają drugą szansę i pokażą, że wciąż są potrzebne.
Rush of Blood
Spinoff horroru z zeszłego roku. Gra jest niczym innym jak rollercoasterem w klimacie i scenerii znanej z Until Dawn. Podróżując wagonikiem poprzez chory umysł jednego z bohaterów, strzelamy przy pomocy PSMove do wytworów jego wyobraźni. Makabryczne sceny pełne krwi i flaków zdecydowanie nie są dzieci. W połączeniu z wariującym błędnikiem na pędzącym wagoniku tworzą mieszankę wybuchową. Ja nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę więcej.
Here They Lie
Zapowiedziany na tegorocznym E3, surrealistyczny horror, wypadł zdecydowanie najgorzej. Ale nie ze względu na formę czy stylistykę, ale na niedopracowane i przekombinowane sterowanie. Rzeczywistość wirtualna zdaje się być idealnym środowiskiem do straszenia. Zamknięci w ciemnościach gogli, ze słuchawkami na uszach, tak bardzo wczuwamy się w grę, że boimy się odwrócić za plecy. Mocno trzymam kciuki, aby twórcy do czasu premiery poprawili niedociągnięcia w sterowaniu, bo klimatycznie gra zapowiada się bardzo ciekawie.