HP Star Wars Special Edition to komputer, na którego widok uśmiechnie się każdy fan Gwiezdnych Wojen. Na szczęście jego producent nie zapewnia nas, że to wybitny komputer do gier, dla grafika, profesjonalisty czy domowego użytkownika. I bardzo słusznie. To sprzęt dla gadżeciarza, który ma być solidny w każdym z typowych zastosowań, zamiast celować w jakąś niszę. Ma po prostu dobrze wyglądać i być dobry. Wygląda świetnie. A jak się sprawuje?
Samo wzornictwo jest, jak w przypadku wszystkich brandowanych laptopów, na krawędzi dobrego smaku. Na szczęście za tę krawędź nie wypada. Gwiezdnowojenne motywy na obudowie laptopa są uzupełnione przez lekko zmodyfikowany interfejs Windows, z Gwiazdą Śmierci zamiast Kosza na czele.
Pokrywa komputera stylizowana jest na bycie wyniszczoną i zużytą, i choć wiem jak to brzmi, daje to świetny efekt. To właśnie ta “zużyta” stylistyka Gwiezdnych Wojen sprawiła, że filmy te wydawały się tak autentyczne wizualnie. Darth Vader i “zużyta” faktura obudowy wyglądają na tym komputerze zadziwiająco stylowo.
W tej samej stylistyce utrzymana jest część użytkowa komputera. Wygrawerowane napisy w starogalaktycznym alfabecie, równie “zużyty” styl, szturmowiec, tunel Gwiazdy Śmierci na gładziku i podświetlana na czerwono klawiatura z czcionką stylizowaną na wyżej wymieniony alfabet. Wizualnie, wszystko w tym komputerze gra. Na dodatek wzornictwo odwraca uwagę od tego, że obudowa jest wykonana z (dobrej jakości) plastiku, a sam komputer do najsmuklejszych nie należy, choć też trzycentymetrowa grubość jest jak najbardziej znośna.
Wygląda super, ale jak działa?
Testowany przeze mnie egzemplarz został wyposażony w procesor Core i7-6500U, 8 GB pamięci DDR3L, terabajtowy dysk twardy HDD i układ graficzny GeForce 940M. A więc konfiguracja do właściwie absolutnie wszystkiego, poza najbardziej wymagającymi grami. Do tego nagrywarka DVD (ewenement w dzisiejszych czasach, stacji dyskietek nie stwierdzono) i optymalny zestaw portów przewidujących wygodną pracę z typowymi urządzeniami peryferyjnymi.
Nie miałbym do tej konfiguracji żadnych zastrzeżeń, gdyby nie jeden fakt. Komputer pracuje stabilnie, nie nagrzewa się. Aplikacje mają duży zapas mocy obliczeniowej, a gry… cóż, Wiedźmin 3 raczej nie pójdzie w wysokich ustawieniach, ale każda gra e-sportowa już tak, w rozdzielczości natywnej i przy co najmniej 60 klatkach na sekundę. Nie potrafię jednak pojąć jak wydany w 2016 roku sprzęt może nie posiadać dysku SSD. Rozruch komputera trwa bardzo długo, a wszystkie aplikacje często zaglądające do pamięci masowej potrafią nieprzyjemnie mielić dyskiem i zwalniać. Bardzo duży błąd, choć muszę też przyznać, że mimo posiadania dysku mechanicznego sprzęt ten jest niesamowicie cichy.
Do wad należy również zadziwiająco niski czas pracy na akumulatorze. Komputer z procesorem Skylake powinien pracować znacznie dłużej niż dwie i pół godziny. Być może to wynika z jakiegoś problemu związanego z hybrydowym układem graficznym (Intel i Nvidia) i będzie naprawione, ale na razie… cóż, to kiepski wynik.
Na szczęście możemy już wrócić do miłych rzeczy, czyli do wyświetlacza. Matowy, 15,6-calowy ekran sprawdza się w każdym oświetleniu. Co prawda mat powoduje, że nie jest to idealny wyświetlacz do zdjęć i filmów, ale dla użytkowników ceniących sobie brak konieczności uciekania od refleksów świetlnych to zdecydowanie dobra wiadomość.
Czy warto?
Na szczęście, przeglądając dostępne konfiguracje na dwóch czołowych polskich porównywarkach cenowych, wygląda na to, że nie płacimy tu dodatkowo za gwiezdnowojenną stylistykę sprzętu i oprogramowania (i wiele dodatków na dysku komputera dla fanów Gwiezdnych Wojen). Niezależnie od konfiguracji, cena jest odpowiednia do specyfikacji.
Na szczęście jakość tego sprzętu jest równie wysoka, choć należy pamiętać o braku dysku SSD w jakiejkolwiek z wersji oraz na lichy czas pracy na akumulatorze, co jest już poważniejszą wadą. To bardzo fajna propozycja dla fanów Gwiezdnych Wojen. Choć, trzeba przyznać, głównie dla nich, jeżeli nie tylko.