Przez pięć lat tworzono algorytm, który przeanalizował tysiące scenariuszy filmowych oraz dochody pochodzące ze sprzedaży biletów, które miały określać czy dany film odniósł sukces, czy nie. Udało się wyodrębnić motywy, które według algorytmu zapewnić mają powodzenie scenariusza np. “duchy”, “relacje rodzinne”, “krew”. Na ich podstawie scenarzysta stworzył sensowną historię. Po prawdzie zatem to nie AI jest w pełni odpowiedzialne za scenariusz, a raczej odpowiada tu za “natchnienie” scenarzysty. Minie jednak jeszcze wiele czasu zanim algorytmy będą w stanie przebić pod względem kreatywności człowieka.
Osobiście wątpię też by “Impossible Things” podbiło kina. Scenariusz to tylko jeden z elementów składowych filmu, a póki co prezentuje się on bliźniaczo do wielu innych horrorów klasy B (przeprowadzka do wiktoriańskiego domu, zapracowany ojciec, matka widząca duchy itp). A gdzie profesjonalni aktorzy i sprzęt filmowy? Na dekoracje, gaże dla aktorów, muzykę i pozostałe części filmu twórcy potrzebują 30 tysięcy dolarów. Wygląda zatem na to, że “Impossible Things” będzie niskobudżetową produkcją. Mimo to warto będzie obejrzeć ten eksperyment. Film powinien powstać jesienią przyszłego roku.