Przed dziesięcioma laty Apple, wypuszczając pierwszy Mac mini, udowodnił, że poważny komputer może się zmieścić w małej obudowie. Minęło trochę czasu i lekcję odrobili również producenci pecetów. Dziś minipecety są dostępne już od 1000 zł, a kupujący dostaje do ręki urządzenie, które w kwestii multimediów i zastosowań biurowych nie pozostawia nic do życzenia. Oprócz tego ukryta w małej obudowie technologia jest zoptymalizowana pod kątem bezgłośnej i oszczędnej pracy. W efekcie opisywana klasa urządzeń zasługuje na miano odtwarzaczy uniwersalnych, które można podłączać bezpośrednio do telewizora, albo maszyny biurowej zapewniającej wystarczającą wydajność do bezproblemowej obsługi Worda, Excela i innych najczęściej używanych aplikacji.
Małe komputery nie są wprawdzie w stanie zastąpić pełnowartościowego peceta w obudowie tower z highendowym hardware’em, ale stanowią alternatywę dla notebooka albo tabletu, bo często oferują większą wydajność w tej samej albo niższej cenie. Sięgnięcie po minipecet ma sens, zwłaszcza gdy przed zakupem jasne jest, że mały komputer będzie używany tylko stacjonarnie.
Komputer, który mieści się na dłoni
Minipecety występują w różnych rozmiarach i kształtach, charakteryzują je też dość spore różnice w kwestii wydajności. Mają kwadratową powierzchnię podstawy o boku 20 cm i wysokość około 5 cm, a ważą około jednego kilograma. Firma Zotac preferuje mniejsze kształty z kwadratową podstawą o boku 13 cm. Takie mini ważą zaledwie około 600 gramów. Ale komputer może być jeszcze mniejszy: poza konkurencją jest Zotac ZBOX PI321 – komputer lekki niczym smartfon albo czytnik e-booków, wyposażony w procesor Atom Z3735F, a więc CPU, który można znaleźć również w tabletach.
Mini z Broadwellem liczą wydajniej
Chcąc zbudować dobry minipecet, trzeba opanować sztukę kompromisu. W małej obudowie muszą zmieścić się wszystkie ważne podzespoły i istotne łącza oraz rozwiązanie chłodzące, które pod pełnym obciążeniem działa praktycznie bezgłośnie. Zwłaszcza kluczowe parametry wbudowanego CPU determinują stosunek wydajności do poboru mocy. Prawie wszystkie testowane komputery mają CPU Intela o maksymalnym współczynniku TDP na poziomie 15 watów. Chodzi o oszczędne chipy generacji Haswell i Broadwell, przy czym Broadwell jest tutaj górą: tranzystory tej generacji wykonane są w technologii 14 nanometrów, podczas gdy chipy Haswell – w technologii 22 nanometrów. Im mniejsza wielkość tranzystorów, tym wydajniej liczy chip. Teoretycznie chipy Broadwell przy takim samym TDP osiągają większą moc obliczeniową albo przy takiej samej mocy zużywają mniej energii.
Ten stosunek w praktyce potwierdzają nasze benchmarki. W teście procesorów wielordzeniowych najwyższą liczbę punktów uzyskuje Cinebench Broadwell Core i5 w urządzeniu ZBOX nano MI542 Plus firmy Zotac. Za nim plasuje się Haswell i5 w Apple mini. W przypadku CPU i3 rzeczy mają się tak samo: Broadwell w MSC Cubi góruje nad i3-4030I będącym dotychczas quasi-standardem w tej klasie urządzeń. Wyników dopełniają testy urządzeń z procesorami Celeron generacji Haswell oraz jednostka obliczeniowa AMD ZBOX nano AQO2Plus z TPD wynoszącym 19 watów. Pod względem wydajności CPU nie dotrzymują one kroku procesorom z serii Broadwell i Haswell.
Zwycięzca naszego testu, Asus VivoPC VM62N, zadowala się procesorem Nvidia GeForce 820M, oddzielnym, ale stosunkowo słabym GPU. Wszystkie inne urządzenia wykorzystują obecne w chipie jednostki graficzne do renderowania gier albo odtwarzania filmów. W sumie wydajność grafi czna Intel HD Graphics 5000w apple’owskim Macu mini przewyższa nawet efektywność Nvidii (patrz: po prawej stronie). Ze wszystkich jednostek graficznych w naszym teście ma on najmocniejszy hardware i pozwala na najwyższą szybkość taktowania. Na trzecim miejscu plasuje się ZBOX nano MI542 Plus z chipem Broadwell. Do poważnych gier oba wymienione rozwiązania graficzne jednak się nie nadają.
Odtwarzanie wszystkich filmów i klipów
Przy odtwarzaniu filmów wszystko wygląda inaczej. Wszystkie chipy graficzne obsługują akcelerację sprzętową dla formatu H.264. Kto zechce obejrzeć film w Sieci albo pobierze go jako plik MP4 bądź MKV, ten stwierdzi, że wideo jest prawie zawsze skompresowane w szeroko rozpowszechnionym formacie H.264. Począwszy od generacji Haswell, GPU Intela w H.264 obsługuje nawet rozdzielczość 4K (patrz: po prawej stronie). Jedynie karta graficzna AMD nie jest wystarczająca dla 4K. Jednak powoli firmy internetowe i przemysł rozrywkowy zaczynają stosować kodeki nowej generacji: Google w przyszłości chce oferować klipy w YouTubie tylko w formacie VP9, a Netflix dystrybuuje odcinki seriali w rozdzielczości 4K jedynie jako wideo H.265. Uniwersalny i nadający się do roli odtwarzacza (również w przyszłości) minipecet do salonu powinien więc zawierać chip Broadwell, bo dopiero ta generacja Intela obsługuje formaty wideo H.265 i VP9 – problemy występują tylko wtedy, kiedy trzeba je odtwarzać jako wideo 4K z 60 klatkami na sekundę.
Decydując się na zakup minipeceta, warto też spojrzeć na typ zamontowanego dysku. Jeśli sprzęt ma odtwarzać filmy z własnej kolekcji użytkownika, to w grę wchodzą jedynie urządzenia z dyskiem magnetycznym, których wydajność jednak pozostawia sporo do życzenia. Wbudowane dyski mieszczą maksymalnie 1 TB danych. Szybsze SSD są oferowane w rozmiarze do maksymalnie 128 GB. Za wszystkie minipecety zapewniające więcej miejsca trzeba zapłacić znacznie drożej, niż wynosi przyjęta przez nas górna granica 2500 zł. Oszczędnym nabywcom opłaci się własnoręczna rozbudowa, bo małe pecety dają się z reguły bezproblemowo rozkręcić, co pozwala na wymianę RAM-u oraz dysku twardego.
Otwieranie i rozbudowa minipeceta
Jeśli swoje filmy i tak zapisujecie w domowej sieci, to minipecet warto przyspieszyć, rozbudowując go o szybki SSD. Jeżeli natomiast mały komputer ma pomieścić całą kolekcję filmów i muzyki, istotna jest dostępna przestrzeń: niektóre urządzenia mają dość miejsca na 3,5-calowy dysk magnetyczny, który mieści jednak zaledwie 1 TB. Stosunkowo bezproblemowo można go wymienić na model z 4 TB. Większą szybkość zapewni dysk hybrydowy (SSHD), który obok tarcz magnetycznych ma wbudowaną pamięć podręczną w postaci szybkiego chipa flash, jak w Acer Aspire Revo One. W minipecetach z mniejszymi obudowami mieści się co najwyżej dysk 2,5-calowy. Tutaj można zastosować tylko dyski zastępcze o pojemności do 1 TB.
Jeśli chodzi o łączność z urządzeniami peryferyjnymi, to wszystkie minipecety bez wyjątku są dobrze wyposażone: acWLAN i LAN są standardem. Cztery łącza z USB 3.0 wystarczają dla myszy, klawiatury i zewnętrznego napędu optycznego. Żaden model nie zawiera napędu wewnętrznego. Monitor albo telewizor można podłączyć przez HDMI bądź DisplayPort. Każdy testowany minipecet ma HDMI, natomiast w DisplayPort zaopatrzono jedynie połowę urządzeń. Kto już rozważa zakup telewizora 4K, powinien sięgnąć po minipecet z DisplayPortem przynajmniej generacji 1.2, bo ta wersja potrafi przesyłać także 4K z 60 klatkami na sekundę (fps). Z wykorzystaniem HDMI 1.4 udaje się osiągnąć tylko 30 fps. Minipecetów z HDMI 2.0 na razie nie widać na rynku.
Cichsze od notebooka nawet podczas pracy
Minipecety nie tylko wprowadzają do salonu 4K, ale także są cichsze od notebooków, co udowadnia porównanie aktualnej generacji procesorów Broadwell. Zwycięzca wśród notebooków (z rezultatem 1,6 sona pod obciążeniem) jest wprawdzie dobry, ale wszystkie minipecety bez wyjątku generują mniejszy hałas. ZBOX nano AQ02 (z wynikiem 1,3 sona) robi najwięcej hałasu, ale głośność większości minipecetów mieści się w cichym jak szept zakresie od 0,3 do 0,9 sona. Ten poziom hałasu nie przeszkadza ani podczas wymagającej koncentracji pracy biurowej, ani przy oglądaniu aktualnych filmowych szlagierów.