Hmmm, zaraz, zaraz… To chyba przecież oznacza, że to NAM kończy się czas na skorzystanie z niebywałej okazji i promocji? A Microsoft powinien być zadowolony, że w końcu zacznie swój nowy system sprzedawać za grubą kasiorę? No cóż, sądząc po zachowaniu Microsoftu, raczej ta pierwsza wersja jest bliższa prawdzie. Amerykański gigant może się wprawdzie cieszyć, bo już 350 milionów urządzeń pracuje pod kontrolą jego najnowszej wersji systemu operacyjnego, ale… do deklarowanego buńczucznie miliarda droga jeszcze daleka. Bo można mieć niejakie podejrzenia, że po 29 lipca tempo przejmowania rynku przez nowy system spadnie. Znacząco. Microsoftowi kończy się czas…
Ale nowa forma zachęcania do aktualizacji, wyświetlanej na pełnym ekranie, nie wynika tylko z narastającej paniki. To także efekt przegranej niedawno sprawy, w której Microsoft musiał zapłacić za aktualizację, której pewna użytkowniczka nie tylko nie chciała, ale nawet nie zauważyła. Jeśli takich spraw sądowych będzie więcej, może to być bardzo kosztowna lekcja o tym, że zbyt nachalny marketing niekoniecznie się opłaca. W każdym razie na pełnym ekranie nie da się tej nowej formy zachęty nie zauważyć. Trzeba będzie świadomie kliknąć w jedną z podanych opcji, aby zakrywająca cały ekran plansza zniknęła.
Co ważniejsze, Microsoft kontynuuje na szczęście (choć szkoda, że tak późno) swoją politykę powrotu do uczciwego postawienia kwestii aktualizacji. Na planszy znajdują się bowiem opcje: aktualizacji od razu, przypomnienia później (po trzech dniach) oraz (mniejszym druczkiem) przypomnienia jeszcze trzy razy i nie przypominania w ogóle. Już nigdy. Never. Jeśli ktoś kliknie w tę ostatnią opcję, będzie miał spokój.
Pełnoekranowa wersja zachęty do aktualizacji pojawi się tym użytkownikom, którzy:
- nie mają zainstalowanej najnowszej wersji aplikacji Get Windows 10
- nie wybrali opcji “Nie przypominaj mi w ogóle”
- mają komputer zgodny z Windows 10
- nie instalowali już wcześniej Windows 10 (a następnie odinstalowywali)
- nie próbowali (z powodu jakichś błędów bez powodzenia) aktualizować systemu do Windows 10
- nie ukryli powiadomień “Get Windows 10”
- nie wyłączyli aktualizacji np. poprzez zmiany ustawień w rejestrze
Pamiętajcie, że po 29 lipca za aktualizację do Windows 10 trzeba będzie zapłacić. I to sporo: wersja Windows 10 Home kosztować będzie 119 dolarów, a Windows 10 Pro – aż 199 dolarów. No chyba że pojawi się jakaś nowa darmowa promocja, oby tylko bez dużej ilości “zachęcaczy”…
A swoją drogą, czy wam też ta nowa plansza zachęcająca do aktualizacji przypomina trochę “niebieski ekran śmierci”?