Przed tegoroczną premierą Apple przygotowało sprytny plan, który obejmował scenariusze przygotowane na każdą ewentualność. Od początku zakładano dwie rzeczy: ma się pojawić wersja iPhone’a 7 wyposażona w podwójny moduł aparatu na tylnej ściance oraz – o ile to możliwe – mają być “tradycyjnie” dwie wersje nowego telefonu, mniejsza i większa.
Skąd zatem większy iPhone 7, wyposażony w pojedynczy moduł fotograficzny? Ano stąd, że Apple nie było pewne możliwości produkcyjnych dostawcy części do podwójnego aparatu. Pesymistyczny scenariusz zakładał więc wypuszczenie na rynek modelu iPhone 7 z mniejszym ekranem, oraz dwóch odmian większego modelu: popularnego iPhone 7 Plus (z pojedynczym aparatem) i elitarnego iPhone 7 Pro (z podwójnym ekranem), produkowanego w stosunkowo niedużych ilościach.
Na szczęście wygląda na to, że zrealizowany zostanie jednak wariant optymistyczny: mniejszy iPhone 7 wyposażony zostanie w pojedynczy aparat, zaś większy – w podwójny. Nie będzie więc elitarnego iPhone 7 Pro, podwójny moduł fotograficzny trafi po prostu do iPhone’a 7 Plus.
Na marginesie jednak warto dodać, że być może… w ogóle nie doczekamy się iPhone’a 7 w tym roku. Dwa modele, które pokazane zostaną być może już 7 września, nosić mogą nazwy iPhone 6SE i 6SE Plus. Taki scenariusz jest mało prawdopodobny, ale Apple podobno zastanawiało się nad zachowaniem nazwy iPhone 7 na model wprowadzający więcej spektakularnych zmian, szykowany na przyszłoroczne 10-lecie produkcji iPhone’ów.