Pamiętacie, jak to było z wodoodpornością smartfonów Sony Xperia? Japoński producent na początku wręcz zachęcał do nurkowania z nimi, fotografowania i filmowania pod wodą – świadczyły o tym liczne reklamy publikowane w najróżniejszych mediach. Po serii reklamacji Sony zaczęło się jednak wycofywać, a nowy przekaz brzmiał: “nasze smartfony są wodoodporne, czyli w razie czego zniosą niespodziewaną kąpiel po wywróceniu kajaka, mocny deszcz czy wypadnięcie prosto do kałuży, ale nie próbujcie z nimi pływać i nurkować”.
Inni producenci, tacy jak Samsung (Galaxy S7, Note 7), a teraz także Apple z modelami iPhone 7 i iPhone 7 Plus, umieją jak widać uczyć się na błędach konkurentów. Nigdzie nie znajdziecie jakiegokolwiek oficjalnego materiału firmy Samsung, w którym reklamowałaby swoje smarftony jako nadające się do nurkowania i filmowania pod wodą. I tak samo nigdzie bezpośrednio nie mówili o tym przedstawiciele Apple na wczorajszej konferencji tej firmy.
Ale – jak to w przypadku Apple bywa – sprzedawali tę informację wyjątkowo sprawnie. Kilkukrotnie podkreślony został fakt, że iPhone 7 i iPhone 7 Plus spełniają wymagania certyfikatu IP67, co powinno przekładać się na bezproblemowe zanurzenie go na głębokość do 1,5 metra i na czas do 30 minut. Wydaje się to wystarczające do wykonania serii fajnych zdjęć podczas pływania nad rafą koralową lub na basenie z dziećmi, ale… nie róbcie tego. Po sprawdzeniu warunków gwarancji obu nowych smartfonów Apple okazało się bowiem, że wyraźnie podkreśla ona, że nie obejmuje uszkodzeń sprzętu powstałych na skutek zalania.
W gruncie rzeczy to jedyna słuszna strategia, bo inaczej – tak jak niegdyś Sony – Apple mogłoby mocno sparzyć się na tym, że ciężko w serwisie udowodnić, czy dany telefon zanurzony był nie na głębokość 1 metra, ale 10 metrów, i nie na pół godziny, ale że przeleżał niechcący na dnie basenu całą noc. A skoro nie da się takich rzeczy precyzyjnie zweryfikować, to opcje są dwie: albo z bólem przyjmujemy każdą reklamację, albo z góry zaznaczamy, że gwarancja zalania nie obejmuje. W ogóle, absolutnie i kategorycznie – nie!