Zacznijmy od tego, że Apple, choć często kopiuje raczej rozwiązania innych firm i prezentuje je jako własne rewolucje, czasami rzeczywiście potrafi zrobić krok do przodu, który uprzedza pewne tendencje rynkowe i wyznacza standardy przyszłości. Tak działo się to na przykład podczas wprowadzania na rynek McBooka Air, kiedy to rozległy się gromkie głosy oburzenia ze względu na brak napędu optycznego. A obecnie? Jak często korzystacie z płyt CD i DVD, zwłaszcza jeśli chodzi o aplikacje? Zdarzyło się w tym roku choć raz?
Być może zatem teraz – w przypadku modeli iPhone 7 i iPhone 7 Plus, pozbawionych złącza słuchawkowego – będzie podobnie. Apple postawiło na złącze Lightning i jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się nowe modele słuchawek, które są do niego przystosowane.
Na boku zostawmy w tym momencie rozważanie, czym tak naprawdę kierowało się Apple w swej decyzji. Oficjalny przekaz jest prosty – złącze mini-jack jest zwyczajnie niepotrzebne, a port Lightning świetnie radzi sobie również z przekazywaniem sygnału audio. Ale nieoficjalnie można domyślać się, że Apple chce przy okazji po pierwsze dodatkowo zarobić (o tym jeszcze za chwilę), a po drugie – może mieć to związek z uszczelnieniem, całkowitą cyfryzacją systemu DRM. Zobaczymy.
Teraz najważniejszy jest fakt, że pojedyncze złącze Lightning już obecnie powoduje pewne konkretne problemy. Niekoniecznie chodzi o aż takie nagromadzenie przejściówek, jak pokazuje to prześmiewczy, przerobiony kadr z konferencji Apple, ale… rzeczywistość niewiele różni się od internetowych żartów.
Problem pojawia się w dwóch sytuacjach. Po pierwsze wtedy, gdy chcemy korzystać z naszych starych słuchawek. Wtedy musimy użyć przejściówki, którą Apple dodaje gratis do swoich nowych iPhone’ów, ale… postarajcie się jej nie zgubić. Jest mała, więc łatwo może się to zdarzyć, a za kolejne egzemplarze Apple każe już sobie zapłacić 9 dolarów. Czyli sprzedajemy miliony nowych smartfonów z przejściówką, co piąty użytkownik ją gubi, co dziesiąty kupuje ponownie, razy 9 dolarów…
Po drugie, problemem będzie także chęć równoczesnego słuchania muzyki na słuchawkach przewodowych i ładowanie smartfona.
W takim przypadku konieczny jest zakup nowego “wynalazku” firmy Belkin, który za jedyne 40 dolarów rzeczywiście to umożliwi, podwajając port Lightning (jedno wejście do audio, drugie do ładowania). Tylko trzeba jeszcze chwilkę poczekać, bo Belkin Lightning Audio + Charge RockStar wejdzie na rynek dopiero 10 października.
No to teraz wyobraźcie sobie równoczesne ładowanie smartfona i słuchanie muzyki na starych słuchawkach. Najpierw iPhone 7, potem wynalazek Belkina, do którego wpinamy jeszcze przejściówkę Apple ze złącza Lightning na mini-jack, by móc wreszcie podłączyć do niej słuchawki.
Rzeczywistość zaczyna doganiać heheszki, prawda?