Na pewno znacie już tę anegdotę, ale w tym przypadku pasuje ona idealnie, więc pozwolę sobie ją przytoczyć. Dotyczy innej amerykańskiej firmy, której właściciel – Henry Ford – zwykł podobno mawiać o modelu T: “możesz otrzymać od nas samochód w każdym kolorze, ale pod warunkiem, że będzie to kolor czarny”. W przypadku Apple jest jeszcze lepiej, bo można od razu chcieć zamówić iPhone’a 7 i iPhone’a 7 Plus w kolorze czarnym, a przy tym nadal zachować możliwość wyboru!
Oficjalny przekaz firmy jest mniej więcej taki: Jet Black to nie jest zwykła czerń, to czerń niesamowicie głęboka i równocześnie wypolerowana do granic możliwości. Czerń czarniejsza, czerń lepsza, więc jeśli chcesz się dowartościować posiadaniem smartfona czarniejszego od czarnych smartfonów konkurencji, czy nawet zwykłych czarnych smartfonów Apple, wybierz odmianę Jet Black. Ona jest tak czarna i wspaniała, że nawet nie będzie dostępna w wersji z 32 GB pamięci na dane, a jedynie 128 GB i 256 GB.
Dla przypomnienia, tak to wyglądało podczas konferencji prasowej Apple:
9-etapowy proces składający się między innymi z anodyzacji i polerowania. Łał. Jak widać blask obudowy w wersji Jet Black rzeczywiście aż wali po oczach, ale… o co w tym wszystkim chodzi?
O kasę, oczywiście. I to na dwa sposoby.
Pierwszy sposób już znacie – Jet Black to trochę wersja dla snobów, którzy chcą się poczuć lepsi (czarniejsi?) poprzez posiadanie właśnie tej odmiany smartfona. OK, może nie tylko dla snobów, bo rzeczywiście zakładamy, że taki lśniący zbieracz odcisków palców może się autentycznie i szczerze komuś spodobać. Po prostu.
Ale jest jeszcze drugi, ciekawy sposób, w jaki Apple chce wycisnąć garstkę dodatkowych dolarów ze swoich dwóch odmian czarnych iPhone’ów 7. Otóż producent sam stwierdza, że choć z jednej strony ta odmiana jest równie wytrzymała jak inne odmiany kolorystyczne jego smartfonów, o tyle mimo wszystko, jeśli chcesz użytkowniku zachować ten niepowtarzalny blask odrzutowej czerni, to… koniecznie kup jeszcze dodatkową obudowę:
Kasa, kasa, kasa. Apple jest mistrzem w zarabianiu dodatkowych dolarów na sprzedawanych oddzielnie akcesoriach, gadżetach i usługach, a odmiana Jet Black jest tego jeszcze jednym dowodem. Zupełnie serio: pełen szacun, chyba żaden inny producent by tego nie wymyślił.