Bunge chcąc zgubić pościg, porzucił samochód i zabarykadował się na trudno dostępnym terenie – według relacji szeryfów z hrabstwa Los Angeles był to jakiś pagórek, otoczony zniszczonym ogrodzeniem, etc. Bunge cały czas dysponował karabinem, przez co oddział SWAT przysłany na miejsce utkwił w oczekiwaniu na poddanie się podejrzanego na 6 godzin.
Przełom w sprawie przyniósł niepozorny robot, wykorzystywany przez jednostki specjalne do rozbrajania bomb. Operatorowi robota udało się podjechać maszyną na wystarczającą odległość, żeby zauważyć, że Bunge odłożył karabin kilka metrów obok siebie. Policjanci po otrzymaniu tej informacji zdecydowali się na odwrócenie uwagi podejrzanego – helikopter obserwujący miejsce wydarzeń obniżył swój pułap, a jednostka SWAT zapakowała się w opancerzony transporter, podjechała w kierunku pagórka i przy pomocy megafonu zaczęła nawoływać Raya Bunge do poddania się. W tym całym zamieszaniu Bunge nie zauważył oczywiście robota, który podkradł się od tyłu i za pomocą chwytaka jak gdyby nigdy nic zabrał podejrzanemu karabin i odjechał sobie spokojnie. Kilkanaście sekund później do akcji wkroczyli już członkowie jednostki SWAT i… było po wszystkim.
To pierwszy taki przypadek na świecie, kiedy to właśnie robot rozbroił uzbrojonego bandytę, nie ryzykując przy tym życia ani jednej osoby.