Tak naprawdę Olympus E-M1 Mark II będzie miał oficjalną premierę nieco później (ale w 2016 roku) – obecnie mamy do czynienia jedynie z “prapremierą”, czyli zapowiedzią tego aparatu. Jednak to, co już o nim wiemy, robi niesamowite wrażenie. No bo jak inaczej określić takie możliwości, jak zdjęcia seryjne z częstotliwością 18 kl./s lub nawet 60 kl./s (bez autofokusu) – w pełnej rozdzielczości, z zapisem w formacie RAW?
Warto też wspomnieć, że jego 20-megapikselowa matryca wyposażona jest w 121 krzyżowych czujników detekcji fazy, obejmujących większy fragment kadru, niż miało to miejsce w przypadku poprzedniego modelu. Kompletnie nowy autofokus obejmuje także nowy algorytm służący do wydajniejszego śledzenia obiektów w ruchu. Firma twierdzi, że system ustawiania ostrości został zaprojektowany całkowicie od nowa i jest lepszy pod każdym względem: wydajności, precyzji i wygody obsługi. Aparat wykorzystuje dwa 4-rdzeniowe procesory obrazowe, z których jeden służy wyłącznie do ustawiania ostrości.
Poprawiony został także wizjer elektroniczny, odświeżający obraz 120 razy w ciągu sekundy i wyświetlający kadr z opóźnieniem zaledwie 6 ms. Wymienić warto także podwójny slot na karty pamięci SD, pojemniejszy, szybciej ładujący się akumulator i większy uchwyt, zaprojektowany w taki sposób, by lepiej współpracował z dużymi obiektywami.
Nie zabrakło też rozbudowanych możliwości rejestracji wideo, oczywiście w rozdzielczości 4K i z bardzo wysoką maksymalną przepływnością (do 236 Mb/s)
Do tego kompletnie zmieniony autofokus, bazujący na nowej 20-megapikselowej matrycy ze zintegrowanymi czujnikami detekcji fazy, znacznie lepszy wizjer elektroniczny, dwa sloty na kartę pamięci i nagrywanie wideo w rozdzielczości 4K (do 236 Mb/s).
Cena nowego aparatu nie jest jeszcze znana, ponieważ nie było na razie jeszcze jego oficjalnej premiery. Tej spodziewamy się w ciągu kilku kolejnych miesięcy, jeszcze w tym roku.