Bardzo drobny pył osadzał się na łatwo wyjmowanym filtrze. Zarówno pojemnik, jak i filtr bez trudu da się wyczyścić. Podłogę można również przelecieć mopem, który znajduje się wśród akcesoriów dodatkowych. Obszar pracy warto ograniczyć tzw. wirtualną ścianą, dzięki czemu urządzenie nie spadnie np. ze schodów albo nie wjedzie na wykończony frędzlami dywan. To akurat ważne, bo z frędzlami i kablami szczotki RoboJeta nie do końca sobie radzą. Na szczęście łatwo je wymienić na nowe, a ich zapas dostajemy w zestawie.
To zaskakujące, ale to małe urządzenie zdecydowanie poradziło sobie z nanoszonym piachem, psią sierścią i resztkami błota. Przyjemnie było patrzeć, jak jeżdżąc, w sposób na pozór chaotyczny po mieszkaniu, zostawia za sobą smugi jasnej, odkurzonej podłogi. Przy czym bardzo ważne jest to, że samo urządzenie również łatwo można wyczyścić. Zarówno pojemnik na brud, jak i filtr wyjmują się łatwo, a zwartą niewysoką obudowę można po prostu przetrzeć mokrą szmatką. Pozbawiony energii zmęczony pracą odkurzacz sam wraca do stacji dokującej, gdzie cichutko czeka na kolejny dzień pracy. A pracę tę można zaprogramować. Funkcja harmonogram sprzątania (dzienny i tygodniowy), umożliwia ustawienie grafika pracy odkurzacza, np. wtedy, gdy nikogo nie ma w domu.
Po teście RoboJeta mamy pewność, że porządki są przyjemnością. O ile robią się same.