Podczas targów Tokyo Game Show, grupa redaktorów miała okazję po raz pierwszy przetestować demonstracyjną wersję gry. Ich relacje są tylko w połowie pozytywne. Do największych zalet gry należy oprawa wizualna, klimat poprzednich dzieł Team Ico i odpowiedni poziom zagadek logicznych. Niestety satysfakcję z rozgrywki psuje jedno – archaiczne i niedopracowane sterowanie. Redaktorzy narzekają na trudną kontrolę nad głównym bohaterem gry – chłopiec zbyt gwałtownie reaguje na lekkie wychylenie gałki, a zawieszająca się kamera i błędy w interpretacji zamierzeń gracza (np. gdy chcemy wskoczyć na linę, postać obraca się i podciąga na wyższą platformę) sprawiają, że realizacja oczywistych zadań staje się niepotrzebnie frustrująca.
Trico, czyli skrzydlaty pies, który pomaga nam w rozwiązywaniu zagadek z opóźnieniem reaguje na nasze komendy, a czasem w ogóle ich nie słucha. Dziennikarz serwisu Polygon stwierdził wręcz, że The Last Guardian przypomina grę z ery PS2. I jeśli tak będzie w rzeczywistości, wielu graczy przeżyje bolesny zawód. Twórcy mają jeszcze trochę czasu by naprawić największe błędy – miejmy nadzieję, że ostatnie szlify poprawią ogólny odbiór tej gry-legendy.