Rzeczywistość, w której wiadomości w okamgnieniu docierają na drugi koniec świata, a komunikowanie się jest coraz szybsze i łatwiejsze, stale wymaga naszej uwagi. Presja konieczności natychmiastowej reakcji i wrażenie, że ani na chwilę nie można się – dosłownie – wyłączyć, są powszechne. Krótko mówiąc, ciągłe bycie online jest źródłem stresu.
Stres: silnik i hamulec w jednym
Co dokładnie się dzieje, gdy jesteśmy zestresowani? Oczywiście odczuwamy wewnętrzne napięcie, pojawiają się też sygnały somatyczne: pocimy się, rośnie ciśnienie krwi i zaczynamy szybciej oddychać, a nasz mózg przechodzi w stan pobudzenia. Taką reakcję wywołuje zwiększone wydzielanie hormonów stresu, takich jak adrenalina czy kortyzol. Dochodzi do niej zawsze, kiedy działamy pod presją albo obawiamy się, że przerośnie nas sytuacja, w której się znaleźliśmy. Stres nie zrodził się jednak we współczesnej rzeczywistości, przeciwnie – znali go już nasi najdawniejsi przodkowie. Reakcja stresowa często decydowała wręcz o ich życiu lub śmierci. U neandertalczyka poczucie zagrożenia czy silne emocje wywoływały tę samą odpowiedź organizmu, która i dziś pokrywa nam czoło kroplami potu. Na widok mamuta puls i oddech pierwotnego łowcy przyspieszały, co poprawiało jego wydolność. To pozwalało mu wyjść zwycięsko z niebezpiecznego polowania. Kiedy zwierzyna została zabita, pewność pożywnego posiłku na powrót obniżała poziom stresu – opłacało się wprowadzić organizm na najwyższe obroty.
Chociaż dziś nie musimy już osobiście polować na kolację, stres wciąż towarzyszy nam w chwilach wzmożonej uwagi. Gdy dłonie dosłownie drżą ze strachu, jesteśmy pobudzeni i skupieni – nasza wydolność chwilowo rośnie, zupełnie jak u naszych przodków. Wielu mówców potrafi porwać tłum dopiero wtedy, kiedy czują, że w ich żyłach płynie adrenalina. Stres ma więc także dobre strony – jednak co za dużo, to niezdrowo. Tkwiąc w ciągłym stresie, szkodzimy organizmowi. Przyczyny stresu u współczesnych ludzi są tyleż różnorodne, co indywidualne. Wywołuje go presja wyników, napięte terminy czy konflikty w zespole, a także ciągła dostępność za pośrednictwem smartfonów i innych środków komunikacji.
Nie da się wyłączyć
Jak wyjaśnia prof. Hagemann, przyczyna jest prosta: “Kiedy tylko zaczynamy zastanawiać się, czy ktoś wysłał do nas wiadomość albo próbował się do nas dodzwonić, natychmiast zostajemy poddani mentalnej konfrontacji z kwestiami zawodowymi albo innymi sprawami wymagającymi naszej uwagi”. Nie możemy więc liczyć na chwile wolności. “Często nie mamy dwóch smartfonów: służbowego i prywatnego. W rezultacie w wolnym czasie ciągle zderzamy się ze służbowymi problemami i na odwrót”.
Taka sytuacja często stanowi dla pracownika obciążenie, czyli stres. Potwierdzają to różne badania, prowadzone wśród naszych zachodnich sąsiadów. Już w 2011 roku zapytano reprezentatywną grupę Niemców o kwestię dostępności w ankiecie dotyczącej użytkowania mediów i zwyczajów informacyjnych społeczeństwa. Wówczas 71 proc. użytkowników telefonów komórkowych uznało permanentną dostępność za ważną, co piąty nie wyłączał komórki nawet na urlopie czy w nocy. Rok później w ramach innych badań pytania dotyczące dyspozycyjności zadano grupie 430 pracowników. Okazało się, że większość z nich jest dostępna zawodowo również w czasie wolnym. Zdaniem badaczy z odpowiedzi wynikało, że dla co siódmego stanowiło to obciążenie psychiczne. Nad Wisłą niestety nie prowadzi się równie szczegółowych analiz, ale nie znaczy to, że mamy się z czego cieszyć. Z badań OECD wynika, że stres w pracy odczuwa ponad 53% Polaków, co stawia nas wśród najbardziej zestresowanych narodów w Europie. Chociaż ankietowanych nie pytano wprost o to, czy do zdenerwowania przyczynia się konieczność ciągłego bycia “pod telefonem”, wystarczy przejrzeć ogłoszenia o pracę, żeby przekonać się, że stała dyspozycyjność jest w oczach pracodawców jednym z najbardziej pożądanych atutów.
Stres jest dobry, ale nie przez dłuższy czas
immunologiczne. Osoby żyjące w ciągłym stresie są bardziej podatne na choroby. Cierpi również psychika. Zaburzenia snu czy poczucie wewnętrznego niepokoju nie są obce tym, którzy znajdują się w sytuacjach stresowych. Nie odcinając się w porę od napięcia, narażamy się na wypalenie zawodowe i depresję.
Stres oczekiwania i uzależnienie od nowości
To, że obciążenie stresem odbija się zwłaszcza na warstwie emocjonalnej, podkreśla również badacz mózgu, prof. Gerhard Roth z Uniwersytetu w Bremie “Samemu mózgowi nie szkodzi ciągłe postrzeganie” – wyjaśnia i dodaje: “Jest on aktywny przez cały czas i nigdy nie przestaje działać, nawet gdy śpimy”. Obciążenie stanowi co innego: “Dla wielu ludzi ze stresem wiąże się oczekiwanie na ważną wiadomość. Czekają na przykład na SMS czy telefon. Kiedy nic się nie dzieje, u wielu osób rośnie poziom stresu”. Profesor Roth mówi w związku z tym o tzw. stresie oczekiwania. To coś w rodzaju obciążającej, długotrwałej gotowości do odebrania sygnału, która – jeśli sygnał nie nadchodzi – sama staje się źródłem stresu. “Czekamy, aż stanie się coś potencjalnie ważnego” – wyjaśnia. “Szczególnie młodzi ludzie definiują się poprzez aspekt dostępności”. Jak twierdzi prof. Roth, permanentna dostępność jest częścią ich tożsamości. Dla samego mózgu nie jest to jednak istotne, bo w ciągu ostatnich 100 000 lat nie zaszły w nim większe zmiany. “Pojawienie się telefonu komórkowego i Internetu wywołało u wielu osób tzw. uzależnienie od nowości”. Czujemy się ważni, ciągłe spoglądanie na komórkę, odbieranie emaili i pokusa, żeby co chwilę sprawdzać, czy aby ktoś do nas nie dzwonił – to zachowania, których źródło leży w głowie. Naukowiec nie potępia jednak nowych sposobów komunikacji, a jedynie nawołuje, żeby korzystać z nich bardziej odpowiedzialnie.
Nie jest w tym sam. Wiele koncernów już dawno odkryło, że w długim okresie również firmom szkodzi wywieranie na pracowników presji, by byli stale dostępni. Należy do nich producent odzieży sportowej Puma. “Ciągła dostępność to jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo” – wyjaśnia szef działu kadr Dietmar Knoess. “Z jednej strony umożliwia dużą elastyczność, ale z drugiej naturalnie dostrzegamy płynące z niej zagrożenia”. Z tego względu firma stawia na bardziej umiarkowane korzystanie ze smartfonów czy tabletów. Elastyczny czas pracy albo praca z domu? Nie ma problemu, ale proszę nie odpowiadać na służbowe emaile w weekendy! “Tworzymy kulturę, która nie wymaga od pracowników ciągłej dostępności również w czasie wolnym”. Czy w siedzibie firmy zegary chodzą nieco wolniej? “Oczywiście nasz świat ogólnie staje się coraz szybszy i bardziej ulotny” – mówi Knoess. “Dawniej listy szły pewien czas, więc można było poczekać z odpowiedzią. Dziś oczekuje się, że odbiorca emaila zareaguje na niego natychmiast. Ten rodzaj komunikacji stanowi dla nas wyzwanie”. Z tego względu Puma organizuje seminaria, w trakcie których pracownicy dowiadują się, jak rozsądnie traktować stres – i telefon komórkowy.
Volkswagen poszedł o krok dalej. Już w 2011 roku w ramach układów zbiorowych pracy uzgodniono zasady wykorzystywania służbowych smartfonów. Pracownicy, którzy je otrzymali, nie odbierają emaili między 18:15 a 7:00 oraz w weekendy. Odpowiednia aplikacja nie jest w tym czasie dostępna. Chodzi o danie jasnego sygnału: czas na wypoczynek trzeba respektować, a wolny wieczór można przerywać sprawami służbowymi tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Wyłącz komórkę, żeby poprawić flow
Również użytkownicy prywatnych smartfonów czy tabletów nie muszą biegać w kołowrotku ciągłej dostępności. Ważne jest przy tym wyraźne oddzielenie życia osobistego i zawodowego, zwłaszcza w kontekście przyszłości rynku pracy, w którym zdaniem ekspertów granica ta będzie coraz bardziej rozmyta. Trzeba samemu zatroszczyć się o to, żeby nie być ciągle “pod telefonem”, i świadomie robić sobie przerwy. Wielu użytkownikom smartfonów trudno jednak wyobrazić sobie całkowitą rezygnację z gadżetu poza godzinami pracy. Ale kto wie, być może niedługo upowszechni się trend polegający na posiadaniu dwóch smartfonów, z których jeden faktycznie będzie służył tylko do pracy, a po jej zakończeniu będzie wyłączany. Dzięki temu wieczorami, w weekendy czy w trakcie urlopu nie będziemy denerwowani służbowymi emailami. Z kolei w biurze pracownicy byliby bardziej wydajni, gdyby nie rozpraszały ich wiadomości o prywatnym charakterze. Psychologowie odwołują się do tzw. stanu flow, czyli przepływu, polegającego na całkowitej koncentracji na jednej czynności – wówczas pracuje się efektywniej. Jasne jest też, że ten, kto pracuje efektywniej, rzadziej naraża się na stres niż osoba, która po każdym SMS-ie musi na nowo koncentrować się na swoim zadaniu.
Oczywiście każdy sam musi zadecydować o tym, jakie środki podejmie, żeby przeciwdziałać stresowi. Żeby napięcie związane z ciągłą dostępnością nie wpędziło nas w choroby, musimy działać. Tylko dla tych, którzy wiedzą, jak produktywnie wykorzystać smartwatch, komórkę czy tablet, bilans zalet i wad takich urządzeń okazuje się pozytywny.