Twórcy aplikacji od dawna marzą o świecie, w którym wszystkie urządzenia mobilne mogą komunikować się ze sobą bezpośrednio. Dziś taka komunikacja jest oczywiście możliwa, ale odbywa się ona zawsze za pośrednictwem jakiegoś elementu: w przypadku połączeń telefonicznych jest to stacja bazowa operatora telefonii komórkowej, a w sieci komputerowej ruter lub punkt dostępowy. Co prawda, sprzęt mobilny od dawna dysponuje technologią połączeń bezpośrednich: interfejsem Bluetooth, jednak jest on powolny, podatny na zakłócenia, ma mały zasięg i wymaga potwierdzenia komunikacji kodem PIN. Dla zautomatyzowanych aplikacji zaliczanych do kategorii infotainment, takich jak np. automatyczny konsultant handlowy w sklepie czy wirtualny mobilny przewodnik w muzeum, to są irytujące przeszkody. Kilka firm z branży IT chce zmienić całkowicie sposób komunikacji urządzeń przenośnych. Przykładów jest coraz więcej: Apple z jego iBeacons, opracowane przez Google rozwiązanie o nazwie Nearby czy przygotowany przez Wi-Fi Alliance projekt Wi-Fi Aware. Wspólną cechą wszystkich tych nowych technik łączności mobilnej są stabilne połączenia bezpośrednie. Żadnego irytującego wyszukiwania hotspotów, logowania się, opłat za transfer itp. Obiecujące, prawda?
Bez kosztów i rejestracji
Dzięki nowym sposobom łączności korzystanie z sieciowych gier mobilnych i zespołowych z innymi użytkownikami smartfonów, np. podczas podróży pociągiem czy samolotem, byłoby równie proste jak skrzyknięcie sąsiadów na partyjkę skata. Nowe formy komunikacji są obiecujące również dla biznesu. Sklepy będą mogły przesyłać informacje o promocjach bezpośrednio do przechodzących w pobliżu klientów, choć z drugiej strony tego typu połączenia wymagają określonego poziomu prywatności i bezpieczeństwa – użytkownik będzie musiał mieć możliwość zablokowania niechcianych przekazów reklamowych z usieciowionych billboardów. Jednym z pionierskich rozwiązań w tym zakresie dysponuje Apple: jego nadajniki iBeacons, umieszczone w wielu amerykańskich galeriach handlowych i sklepach, już dziś komunikują się z przechodzącymi obok tych punktów posiadaczami sprzętu mobilnego, wysyłając im automatycznie informacje. iBeacons wykorzystuje przeznaczony dla nadajników profil Bluetooth LE, nadajniki są bardzo energooszczędne, a komunikacja bezpośrednia jest standardowo szyfrowana za pomocą 128-bitowego algorytmu AES. Ponadto użytkownik sprzętu mobilnego określa, z jakiej odległości iBeacons może się z nim łączyć. Do wyboru są trzy poziomy: “natychmiastowa łączność” (zakres rzędu kilku centymetrów), “blisko” (do 10 metrów) i “daleko” (powyżej 10 m, maks. kilkadziesiąt). Nadajniki iBeacons potrafią również wykryć, czy dany obiekt (użytkownik ze smartfonem) zbliża się czy oddala. Na tego typu urządzenia mogą się natknąć np. klienci restauracji McDonalds w USA. Nadajniki iBeacons współpracują nie tylko z iPhone’ami (iOS
w wersji 7 i nowszej), ale również z mobilnym sprzętem działającym pod kontrolą systemu Android w wersji 4.3 i nowszej.
Nearby, czyli Bluetooth + WLAN
Alternatywny pomysł na realizację połączeń bezpośrednich ma Google – firma proponuje rozwiązanie o nazwie Nearby. W porównaniu z koncepcją nadajników iBeacons wdrożonych już przez Apple’a pomysł Google’a wydaje się prostszy w realizacji. Każde urządzenie ma mieć możliwość nawiązywania połączeń w trybie ad hoc. Od strony technicznej transmisja bezprzewodowa realizowana jest za pośrednictwem interfejsu WLAN lub Bluetooth LE, przy czym wybór zależy od warunków panujących
w konkretnej lokalizacji. Oprócz tego terminale komunikują się między sobą za pomocą sygnałów dźwiękowych niesłyszalnych dla człowieka. Dzięki wprowadzeniu takich echosond poszczególne jednostki mogą łatwo określić dokładną lokalizację innych zdolnych do nawiązania łączności urządzeń oraz odległość pomiędzy nimi. Google szkicuje różne scenariusze wykorzystania Nearby: od np. prowadzenia rozmów głosowych w ramach grupy lokalnej (np. w jednej firmie) poprzez wspólne granie czy wymianę dokumentów pakietu Office aż po lokalną transmisję wideo czy przesyłanie wirtualnych tablic. A wszystko to oczywiście bez żadnych dodatkowych kosztów i nawet bez potrzeby posiadania łącza internetowego. Nearby działa już z urządzeniami z Androidem w wersji od 2.3, współpracuje też z innymi platformami sprzętowymi, np. mobilnym sprzętem Apple czy urządzeniami
Chromecast. Wraz z usługami Google Play od wersji 7.8 wdrożono wspomnianą dźwiękową metodę przesyłania informacji pomiędzy urządzeniami znajdującymi się w pobliżu.
Trzecią koncepcją dotyczącą połączeń bezpośrednich pomiędzy sprzętem mobilnym jest wprowadzona przez Wi-Fi Alliance specyfikacja Wi-Fi Aware. To technika podobna do Google Nearby, z tą różnicą, że jej działanie opiera się tylko na komunikacji Wi-Fi, z pominięciem innych interfejsów. W przeciwieństwie do zwykłych sieci bezprzewodowych, w których stałe połączenie z siecią szybko wyczerpuje akumulatory sprzętu mobilnego, w Wi-Fi Aware łączność z siecią odbywa się na zasadzie krótkich sygnałów utrzymujących połączenie, ale nie wymagających stałego dopływy energii do utrzymania transmisji. Wi-Fi Aware ma wiele wspólnego z Wi-Fi Direct, z tym że ta druga technika pozwala nawiązać połączenie tylko pomiędzy dwoma urządzeniami. Zaletą Wi-Fi Aware okazuje się to, że nie wymaga ono żadnych nakładów sprzętowych. Aktualnie wszystkie układy zapewniające łączność bezprzewodową produkowane przez firmy Intel, Broadcom, Marvell czy Realtek współpracują z Wi-Fi Aware, zaś w przypadku starszych chipów często wystarczy jedynie aktualizacja oprogramowania sprzętowego. Wi-Fi Alliance, podobnie jak Google czy Apple, zakłada zastosowanie Wi-Fi Aware wszędzie tam, gdzie w dużych skupiskach ludzi użytkownik może potrzebować informacji. Scenariusze zastosowania tego typu technik są w zasadzie ograniczone jedynie wyobraźnią twórców aplikacji, które będą potrafiły z tych rozwiązań korzystać.
Transmisja danych z TransferJet
Na targach IFA 2015 firma Toshiba zaprezentowała bezprzewodowy adapter TransferJet (technologię opracował jeszcze w 2008 roku koncern Sony). Sprzęt wyceniany na ok. 50 euro, umożliwia szybką wymianę danych pomiędzy różnymi urządzeniami, do których jest podłączony. TransferJet współpracuje z komputerami z Windows i z mobilnymi urządzeniami z systemem Android czy iOS. TransferJet może być też wbudowany w karty SDHC, co pozwala “usieciowić” np. aparaty cyfrowe. Od strony praktycznej wykorzystanie TransferJet przebiega podobnie jak w przypadku NFC. Najpierw, np. w aplikacji mobilnej, należy wskazać, jakie dane mają być przesłane, następnie wystarczy zbliżyć urządzenie wysyłające do odbierającego i potwierdzić operację. TransferJet jest szybszy od NFC – maksymalna przepustowość łącza wynosi 375 Mbit/s (dla NFC – 424 Kbit/s). Obecnie adaptery TransferJet są urządzeniami podłączanymi poprzez złącze USB w przypadku sprzętu z Androidem albo złącze Lightning w przypadku iPhone’ów i iPadów, ale należy się spodziewać, że interfejs ten będzie implementowany bezpośrednio w smartfonach tak jak Wi-Fi. Nie można pominąć pomysłu firmy Microsoft – Wi-Fi Sense (w polskiej wersji systemu Windows 10 Mobile nazywa się to “Czujnik sieci W-Fi”). Co prawda, rozwiązanie to nie pozwala na bezpośrednią komunikację pomiędzy terminalami, ale ułatwia dostęp do sieci poprzez automatyczne logowanie się do punktów dostępowych (brak procedury logowania wymagającej reakcji użytkownika). Funkcja może być używana w urządzeniach z systemami Windows Phone 8.1 i Windows 10. Jej działanie opiera się na dystrybucji danych logowania do konkretnej sieci pomiędzy kontaktami zapisanymi w książce adresowej smartfonu. Niektórzy zarzucają opisanemu rozwiązaniu zbyt niski poziom zabezpieczeń, ale dane logowania, jak i informacje przesyłane w samej sieci są szyfrowane. To odwieczny dylemat: albo otwarta komunikacja i łatwość wymiany informacji, albo bezpieczeństwo.