Najważniejszą informacją, która padła podczas imprezy była zapowiedź zupełnie nowego rodzaju sprzętu – samodzielnego headsetu VR o kodowej nazwie Santa Cruz. Będą to gogle stanowiące coś pośredniego pomiędzy wymagającym komputera Oculus Riftem, a korzystającym z bebechów smartfona Gear VR. Kilki innych producentów opracowało już takie rozwiązania, ale gigant jakim jest Oculus (a raczej Facebook) z pewnością pomoże je rozpropagować. Pod względem możliwości gogle powinny przewyższyć standardowe mobilne headsety, dzięki funkcji śledzenia ruchów użytkownika.
Kolejnym ważnym ogłoszeniem jest ujawnienie ceny i daty premiery kontrolerów Oculus Touch. Będziemy je mogli kupić już 6 grudnia w cenie 199 dolarów.
Jeśli chodzi o sprzęt Oculus zapowiedział także dokanałowe słuchawki dedykowane Oculus Riftowi – Oculus Earphones, które mają kosztować 49 dolarów oraz sensor o nazwie Room Scale, który pozwoli na skanowanie trójwymiarowej przestrzeni z naszego otoczenia i wykorzystanie jej później w grach (coś zbliżonego do rozwiązania oferowanego przez HTC Vive).
Ostatnią ciekawostką była prezentacja platformy społecznościowej VR, nad którą Facebook pracuje od dłuższego czasu. Mark Zuckerberg przedstawił jej najnowszą wersję – widać wyraźnie, że avatary zyskały nie tylko ciała, ale przede wszystkim emocje. Dzięki funkcji śledzenia ruchów twarzy, mimika wirtualnych postaci jest bogatsza i mimo tego, że oprawa wizualna przypomina prostą kreskówkę, to efekt końcowy powinien w zupełności wystarczyć do takiej komunikacji. Zuckerberg wyraźnie stara się sprawić, by VR nie izolował od siebie ludzi, ale dawał też możliwości wspólnego przeżywania doświadczeń. Na prezentacji twórca Facebooka razem z dwójką znajomych przeniósł się do głębi oceanu, a nawet do wnętrza swojego domu. Tam zaprezentował także możliwość prowadzenia wideokonferencji z osobą przebywającą poza wirtualną rzeczywistością. Wygląda to naprawdę dobrze. Niestety wciąż nie wiadomo kiedy doczekamy się premiery oprogramowania.