Tak naprawdę nie wiadomo, czy znów mieliśmy do czynienia z kolejnym eksperymentem na żywym organizmie, czy też – jak oficjalnie informuje Facebook – był to po prostu błąd. Fakt pozostaje jednak faktem – na profilach wielu użytkowników najpopularniejszej sieci społecznościowej świata – w tym także na profilu jej założyciela – pojawiły się informacje o ich śmierci:
“Wspominamy [imię nazwisko]
Mamy nadzieję, że ludzie, którzy kochali [imię], odnajdą spokój w sprawach, którymi dzielą się inni, aby w ten sposób upamiętniać i świętować jego życie”.
Ile osób dotyczyło to powiadomienie? Trudno w tym momencie określić, tym bardziej że błąd szybko został naprawiony, ale w niektórych kręgach znajomych sprawa była po prostu powszechna. Wszyscy albo prawie wszyscy przez jakiś czas byli przez Facebooka uśmierceni.
Powiadomienie o śmierci użytkownika zostało już usunięte, a Facebook oficjalnie nazywa to “fatalnym błędem” i przeprasza za całą sytuację. No cóż, ciekawe, ile wylewów i zawałów serca zostało wywołanych przez ten błąd i czy w związku z tym – jak na Stany Zjednoczone przystało – nie pojawią się teraz żądania wielomilionowych odszkodowań. Za błędy trzeba przecież płacić…