Plany rządu Danii to prosta odpowiedź na to, z czego zdaje sobie sprawę wiele osób – miejmy nadzieję, że także w Polsce. Relacje z takimi firmami jak Google, Aple czy Microsoft mogą mieć większy wpływ na gospodarkę danego kraju, niż dobre stosunki z innymi państwami. Potwierdzają to zresztą kolejne raporty porównujące wartość największych firm do gospodarek poszczególnych krajów. Okazuje się, że niektóre firmy załapałyby się nawet do ścisłej czołówki takiego połączenia przedsiębiorstw i gospodarek państwowych – takiego szeroko rozumianego G20.
Dlatego plany zapowiedziane przez ministra spraw zagranicznych Danii, Andersa Samuelsena, wydają się jak najbardziej racjonalne. Dania planuje stworzenie specjalnego urzędu “cyfrowego ambasadora”, który dbać będzie właśnie o relacje z największymi przedsiębiorstwami branży technologicznej. Stanowisko to nie jest jeszcze obsadzone, ale w praktyce Dania działa już w tym kierunku od wielu lat. W ubiegłym tygodniu Facebook ogłosił na przykład plany budowy nowego centrum danych w miejscowości Odense (trzecie co do wielkości miasto Danii), co – jak ujawnili politycy – było efektem aż trzech lat zakulisowych rozmów z Markiem Zuckerbergiem. Tyle samo czasu zajęły negocjacje z firmą Apple, które zakończyły się wielomiliardową inwestycją amerykańskiego giganta w centrum danych mieszczącym się w mieście Viborg.
Duńczycy robią to dobrze, więc może warto wziąć z nich przykład?