O tym, jak genialnemu dwudziestolatkowi udało się wskrzesić z powodzeniem wirtualną rzeczywistość pisaliśmy już 2 lata temu. Jak twierdzi jednak ZeniMax cała ta historia o genialnym wynalazcy jest… wyssana z palca.
W pozwie, który trafił do amerykańskiego sądu, ZeniMax twierdzi, że headset, którym dysponował Luckey był “prymitywny” i tylko dzięki pomocy Johna Carmacka, który wtedy pracował dla id Software, Oculus Rift wyewoluował do postaci, którą niektórzy mogą pamiętać jako pierwszy prototyp oferowany osobom, które postanowiły wesprzeć projekt na Kickstarterze.
Oprogramowanie VR, zintegrowane czujniki ruchu i inne “krytyczne” podzespoły, dzięki którym Oculus mógł działać powstały według ZeniMax dzięki plikom, które Carmack ukradł swojemu ówczesnemu pracodawcy przed tym, jak postanowił rozpocząć pracę dla Oculus Rift VR.
Sam John Carmack przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń. Według niego, po tym jak Luckey skontaktował się z nim w 2012 roku przedstawiając swój projekt gogli VR, Carmack spotkał się z Robertem Altmanem – CEO firmy ZeniMax, proponując mu aby ten zainwestował w młodego wynalazcę i jego projekt. Altman nie był jednak wtedy zainteresowany wirtualną rzeczywistością.
Wersję tą uwiarygadnia Facebook – obecny właściciel Oculusa. Firma Marka Zuckerberga twierdzi, że jeszcze w sierpniu 2015 roku ZeniMax nie rościł sobie żadnych praw do technologii i własności intelektualnej, na bazie których rozwijano gogle Oculus. Sytuacja zmieniła się podobno dopiero wtedy, gdy przedstawiciele firmy ZeniMax dowiedzieli się o zakupie Oculusa przez firmę Facebook i uruchomili swoich prawników.
Proces rozpoczął się w poniedziałek, więc na wyrok będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. ZeniMax w swoim pozwie żąda 2 miliardów dolarów odszkodowania.