Aktualnie na sklepowych półkach znajdziemy duży wybór opasek fitness przeznaczonych przede wszystkim do monitorowania dziennej aktywności fizycznej. Większość z nich to stosunkowo proste urządzenia. Na potrzeby niniejszego poradnika bliżej przyjrzeliśmy się najbardziej zaawansowanym modelom czołowych producentów, czyli Polara i Garmina. W kategorii zegarków testy przeprowadziliśmy na Moto 360 z systemem Android Wear oraz Samsungu Gear 2S bazującym na systemie Tizen. W przypadku smartwatchy różnice pomiędzy poszczególnymi modelami sprowadzają się głównie do ich wyglądu, dotyczą też zainstalowanego na nich systemu operacyjnego i niektórych funkcji. Wygląd – jak wiadomo – jest kwestią gustu, a o nim się nie dyskutuje. O kolorze paska, materiale, z jakiego jest wykonany, czy o wielkości tarczy (a co za tym idzie często czasie pracy na bateriach) musicie zdecydować sami. CHIP wziął natomiast pod lupę mocne i słabe strony dwóch zegarkowych OS-ów, przeznaczonych do współpracy z telefonami działającymi pod kontrolą Androida.
Opaski fitness: nie tylko do joggingu
Wszystko zaczęło się ponad 10 lat temu od żółtych gumowych bransoletek LiveStrong, będących oznaką finansowego wsparcia fundacji założonej przez kolarza Lance’a Armstronga. Jej szczytnym celem do dziś jest walka z rakiem, ale dekadę temu nieliczni tylko wiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi. Było natomiast pewne, że jeśli widziało się kogoś z taką opaską, był to aktywny człowiek. Mimo że po latach nastąpiła brutalna dewaluacja mitu Armstronga, zamiłowanie do opasek pozostało i ta forma została zaadaptowana przez trackery fitness.
O ile profesjonalne urządzenia treningowe są niejednokrotnie większe niż większość zegarków, o tyle opaski są małe, dyskretne i praktycznie nie czuć ich na nadgarstku. Niewielkie wymiary oznaczają funkcjonalność ograniczoną do minimum. Większość opasek oferuje tylko funkcję wyświetlania czasu, zliczania kroków i na tej podstawie pokazuje przebyty dystans w kilometrach oraz monitoruje naszą aktywność fizyczną dzienną i nocną (jakość snu).
Przykładowo prosty Polar Loop pokazuje oprócz tego przybliżoną liczbę spalonych kalorii oraz informację, jak długo musimy jeszcze chodzić, pracować czy biegać, żeby osiągnąć zadeklarowany cel. Dopiero po połączeniu z aplikacją w telefonie czy komputerze możemy zobaczyć statystyki, prezentujące na wykresach, kiedy się leniliśmy, a kiedy byliśmy aktywni. Nowsza wersja opaski Loop 2 dodaje opcje “smart” i za pomocą wibracji oraz komunikatu na ekranie informuje o otrzymaniu maila bądź, połączeniu do odebrania. Nie zobaczymy tam jednak informacji ani kto do nas pisze, ani też kto dzwoni. Takie możliwości oferują produkty z wyższej półki cenowej, jak Fitbit Alta, Charge czy Garmin vivofit.
Trudno mimo wszystko określać je mianem urządzeń treningowych, bo nie mają możliwości zapisywania przebiegu treningu. Takie funkcje dostępne są co prawda z poziomu połączonego z opaską telefonu, ale tu pojawia się zasadne pytanie: po co biegać z opaską i telefonem, skoro można tylko z tym drugim? Opaska właściwie (np. Loop) przydaje się wtedy tylko do wygodnego pokazywania tętna, o ile korzystamy z piersiowego pasa HR. Dopiero opaski takie jak Garmin vivosmart HR, Polar A360 czy Fitbit Charge HR oferują tryb rejestracji treningu i są urządzeniami samodzielnymi, bo wyposażonymi także w moduł ciągłego pomiaru pulsu na nadgarstku. Jeśli zatem zdecydujemy się biegać z telefonem, to do precyzyjnego zapisu treningu wniesie on zapis trasy GPS, którego opaski są pozbawione.
Jedno jest pewne: nawet proste opaski, dzięki powiadomieniom o braku aktywności przez ostatnie 55–60 minut, potrafią zmotywować do ruchu. I takie jest właściwie ich zadanie. Reszta to mało istotne dodatki.
Android Wear: Wielość wyboru
Dostępne na rynku smartwatche poza najtańszymi wyjątkami dzielą się na takie, które działają pod kontrolą systemu Google-‘a albo OS-u Samsunga. Rodzina Android Wear jest zdecydowanie Founder ok. 1150 zł),Smartwatch Sony 3 (700 zł), Tag Heuer polar a360 (1299 zł), Moto 360 Sport (polska cena nie jest znana, w UK jest ona 10 funtów niższa niż modelu 360), Huawei Watch (1899 zł), LG Watch Urbane (1050 zł), Asus ZenWatch 2 (820 zł), Fossil Q Connected (ok. 6000 zł). Jest więc w czym wybierać, tym bardziej że na rynku wciąż są wcześniejsze modele. Warto też pamiętać, że Wear może komunikować się także z iPhone’ami.
Generalnie w każdym inteligentnym zegarku użytkownik może spersonalizować cyferblat. Wybór tarcz jest bardzo duży. Różnią się one nie tylko designem, ale też funkcjonalnością (tylko zegarek, zegarek wzbogacony o pogodę, odczyt pulsu, licznik kroków czy kurs akcji na giełdzie). W wielu przypadkach samodzielnie możemy zaprojektować tarczę od podstaw. Na cyferblacie kończą się funkcje zegarowe, a zaczynają się “smart”. Przede wszystkim zegarek wyświetla wszelkie powiadomienia, jakie pojawiają się na sparowanym z nim poprzez Bluetooth smartfonie. Jeśli jest podłączony do sieci Wi-Fi, to zyskuje jeszcze większą autonomię – np. pokaże powiadomienia z Google Now czy pogodę nawet przy wyłączonym telefonie.
Obsługa zegarka jest taka sama jak w przypadku telefonu, czyli polega na dotykaniu ekranu. Umieszczony z boku koperty przycisk, wyglądem przypominający klasyczną koronkę, pełni funkcję przycisku Home oraz włączania/wygaszania wyświetlacza. Przesuwamy palcem w lewo i wchodzimy do ekranu pokazującego zainstalowane aplikacje. U góry znajdują się te ostatnio używane, do pozostałych dostaniemy się, przewijając zawartość ekranu. Na kolejnym ekranie (przesunięcie w lewo) zobaczymy listę niedawno używanych kontaktów, ułatwiającą wybranie numeru czy napisanie SMS-a lub maila. Ostatni ekran zawiera zestaw “szybkich poleceń”, np. »Ustaw minutnik na 30 minut«, »Pokaż liczbę kroków«, »Plan dnia na dziś«.
Powiadomienia z telefonu czy aplikacji zegarka wyświetlane są w formie paska na tarczy. Możemy je rozwinąć gestem przesunięcia w górę. Swipe w lewo prowadzi nas do ekranu powiązanego z komunikatem appa. Gest w dół odsłania kolejne aktywne powiadomienia. Słabością systemu Android Wear jest ograniczone i moim zdaniem mało ciekawe portfolio przewidzianych do niego aplikacji. Można oczywiście przez chwilę pograć w tenisa (gra Tennis Racketeering), traktując swój nadgarstek jako paletkę, a ekran tabletu czy – jeszcze lepiej – połączonego z nim przez Chromcast telewizora jako stół pingpongowy. Tyle że to zabawa na chwilę.
Wielką zaletą opisywanego systemu operacyjnego jest natomiast integracja z Google Now. Wystarczy do zegarka powiedzieć “Pokaż trasę do pracy”, a zobaczymy ją na ekraniku, jak również na telefonie. Pytanie o to, jak wygląda opos, zaowocuje wyświetleniem zdjęcia zwierzaka. Dzięki temu mechanizmowi działa również “pisanie” wiadomości czy tłumacz.
Samsung Gear: zegar-mistrz
Bieżącą ofertę stanowią tylko dwa zegarki: Gear 2S (1330 zł) i 2S Classic (1469 zł). Obydwa oferują praktycznie wszystko to samo co konkurenci, ale działają pod kontrolą systemu Tizen. To w połączeniu z innym sposobem obsługi urządzenia – oprócz dotykowego ekranu dwa przyciski zamiast jednego plus obrotowy pierścień otaczający ekran – zmienia diametralnie doświadczenie użytkownika. Jest prościej i szybciej. Zamiast przewijać ekrany palcem, przekręcając pierścień, szybciej docieramy do potrzebnych nam funkcji (więcej w ramce po prawej). Logika systemu Tizen opiera się na podobieństwie do nawigacji po smartfonie. Naszym ekranem domowym jest tarcza zegarowa. Przesunięcie w prawo przenosi nas do okna powiadomień, przesunięcie w lewo pokazuje pierwszy i następne ekrany widgetów. Swipe w dół tak jak w telefonie otwiera ekran ustawień i szybkiego dostępu do sterowania odtwarzaniem, trybu “nie przeszkadzać” czy ustawiania jasności. Już samo to przemawia na korzyść zegarków Samsunga. Nas dodatkowo przekonuje także większa niż dla Androida oferta dodatkowych widgetów czy aplikacji, nie wspominając nawet o tym, że cały interfejs jest już polskojęzyczny, a Wear musi jeszcze na niego poczekać. Szkoda tylko, że zabrakło wyszukiwania głosowego i obsługi Map Google’a – w przeciwieństwie do S-Voice’a, Now działa w Polsce i wygodnie się z niego korzysta. Ciekawostką w S2 jest możliwość wygaszania ekranu przez przykrycie go dłonią lub… zakrycie mankietem koszuli.
Kiedy zdecydujemy się na poszukiwania zegarka, nie zaszkodzi przyjrzeć się poprzedniej generacji Gearów. To mało przypominające klasyczne zegarki “prostokątne” Gear 2 i Gear 2 Neo – są o tyle ciekawe, że obydwa mogą też służyć jako piloty do domowego sprzętu RTV, a “dwójka” ma wbudowany w obudowę aparat cyfrowy. Oprócz tego jest jeszcze Gear S, z obsługą kartą SIM 3G i możliwością prowadzenia rozmów jak w filmach szpiegowskich: poprzez szeptanie do mankietu.
Co zatem założyć na rękę?
Najważniejsza jest kwestia naszego przyzwyczajenia. Jeżeli na co dzień nie nosimy zegarka, to po pierwszym zachwycie funkcjami smart możemy po pewnym czasie się zniechęcić. Opaski ze względu na ich gabaryty w takim przypadku mniej przeszkadzają i łatwiej je zaakceptować na nadgarstku. Ale ich funkcjonalność ogranicza się praktycznie tylko do dziedziny stricte sportowej. Dokonując wyboru: zegarek czy opaska, musimy także zadać sobie pytanie, o ile chcemy uszczuplić swój portfel. Smartwatche wyposażone w czujnik tętna mogą z powodzeniem zastąpić pod względem funkcjonalnym opaski fitness. Czy spory wodoodporny zegarek ze skórzanym paskiem, który dobrze pasuje do koszuli i garnituru, zabierzemy na basen – to już inna rzecz. W śledzeniu dziennej aktywności czy bieganiu smartwatch się jednak sprawdzi. Lecz każdy, kto poważniej traktuje amatorski sport, szybko stwierdzi, że i tak potrzebuje bardziej zaawansowanego urządzenia treningowego z wbudowanym GPS-em i możliwością planowania przebiegu treningu. Choć oczywiście można sięgnąć po programy takie, jak Strava, Runstatic czy Endomondo, i biec półmaraton z 5-calowym ekranem w kieszeni.
Chcesz być aktywny i zmotywowany, a zegarek ostatnio nosiłeś w drugiej klasie podstawówki? Twój wybór powinien paść na opaskę fitness. Cenisz elegancję, nowe technologie: wybierz zegarek. Planujesz przebiec w tym roku pierwszy maraton? Tutaj musisz zdecydować. I zegarek, i opaska będą dobre do codziennego użytkowania, roztrenowania. Do startów i treningów bazujących na szybkości pracy serca polecamy jednak dedykowane urządzenie treningowe od Garmina lub Polara. Nie tylko ze względów na więcej sportowych funkcji, ale też na pewność odczytów pulsu z pasa piersiowego. Z pomiarami na nadgarstku bywają problemy. Pamiętajmy również, że zegarki, choć szybko się ładują, równie szybko się rozładowują. Dwie doby ciągłej pracy to dobry wynik. W wypadku opasek 7–10 dni bez podłączania do ładowarki nie jest niczym zaskakującym.