Wszystko zaczęło się od niewinnego tweeta opublikowanego przez Muska w połowie grudnia 2016 roku:
Żadnych szczegółów, żadnych faktów, poza jednym – osobą, która rzuciła w eter (czy raczej Twitter) informację, że męczy ją już jazda w ciągłych korkach, był właśnie Elon Musk. A skoro to właśnie założyciel Tesli zadeklarował rozpoczęcie prac nad nową maszyną drążącą podziemne tunele, to należało całą kwestię potraktować bardzo poważnie. Stało się zatem jasne, że Musk zamierza otworzyć nową firmę zajmującą się kopaniem tuneli (“The Boring Company”) i przy okazji zrewolucjonizować również ten kawałek przemysłu.
A Musk, jak to on, działa szybko. Najpierw pojawiła się… dziura na parkingu przez biurem, w którym urzęduje Musk. Potem pojawiło się w niej tajemnicze wyposażenie i wszystko zaczęło wskazywać na to, że dziura zacznie zmieniać się w tunel. Co najciekawsze, Musk udostępnił na Twitterze pierwsze zdjęcie instalacji, która wygląda jak ogromna maszyna do kopania tuneli, ale bez założonej jeszcze głowicy wcinającej się w skałę:
A jak to się ma do warszawskiego metra? No cóż, warto w tym momencie przypomnieć, że pierwszą linię metra budowano przez 25 lat, natomiast budowa drugiej linii rozpoczęta została w 2009 roku i ma się skończyć w roku 2022. Trzecia linia też jest planowana, ale to już zupełne science-fiction, jeśli chodzi o daty…
Sęk w tym, że – jak deklaruje Elon Musk – tworzone przez jego nową firmę maszyny i technologia pozwolą na
przyśpieszenie drążenia tuneli – co najmniej pięciokrotne, a może nawet dziesięciokrotne
! Możemy tylko mieć nadzieję, że ta technologia wejdzie do użycia jak najszybciej (znając Muska, jest to możliwe) i szybko zostanie spopularyzowana na całym świecie. Również w Polsce…