Nowa wersja Watsona nazywa się Havyn i prawdopodobnie chce ją mieć każdy ekspert ds. cyberbezpieczeństwa. A ja się wcale im nie dziwię, bo mam wrażenie, że z takim asystentem da się rozwiązać każdy problem.
Wyobraźcie sobie: Watson stoi sobie spokojnie na waszym biurku i bez przerwy przekopuje się przez najnowsze publikacje, artykuły, wpisy blogowe i fora dotyczące zabezpieczeń komputerowych. A przez to, że SI firmy IBM doskonale radzi sobie z przetwarzaniem ludzkiej mowy i interakcją z ludźmi, praca z takim asystentem zapewne wygląda mniej więcej tak:
-Havyn, czy aktualizacja [tu wpisz dowolną nazwę oprogramowania] do wersji [tu wpisz najnowszą wersję] jest bezpieczna?
-Tak, jeśli tylko zaktualizuje się [tu wpisz jakąś inną nazwę oprogramowania] do wersji [tu wpisz jakieś cyferki].
W mniejszych przedsiębiorstwach może się okazać, że taki Havyn nie potrzebuje nawet nadzorującego go człowieka. Zresztą patrząc na rosnące możliwości tego systemu, prędzej czy później ziści się wizja przyszłości, w której poziom zatrudnienia ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa drastycznie spadnie. Jasne, że ci najlepsi nie mają się czego obawiać, jednak wielu administratorów na pewno zostanie zastąpionych Watsonami.