Każdy kto próbował komunikować się z asystentem głosowym w języku angielskim wie, że jego intencje nie zawsze jest rozumiany przez maszynę. Nawet, jeśli jesteśmy obeznani z językiem, to opanowanie odpowiedniego akcentu nie jest łatwym procesem. Magazyn WIRED postanowił sprawdzić, jak najbardziej popularni asystenci głosowi – Google Home, Siri i Alexa – radzą sobie z rozpoznawaniem komend podawanych przez osoby ośmiu różnych narodowości.
Szkota, Amerykanina, Brytyjczyka, Irlandczyka, Australijczyka, Włocha, Japonkę i Niemkę poproszono o wypowiedzenie tych samych kwestii. Dla utrudnienia nie były to popularne frazy, ale kombinacje łamańców językowych w rodzaju “Add Worcestershire sauce to my shopping list” (Dodaj sos Worcestershire do mojej listy zakupów), “Ouagadougou is the capital of which country”? (Czyją stolicą jest Ouagadougou?) czy “Which writer wrote Westworld?” (Kto napisał Westworld?). Niekwestionowanym zwycięzcą testu okazał się asystent Google’a – na 32 próby błędnie zinterpretował jedynie 5 komend. Drugie miejsce zajęła Siri, myląc się dziesięciokrotnie, natomiast najgorzej poradziła sobie Alexa – popełniła aż 15 błędów. Pamiętajmy jednak, że asystent głosowy Amazona jest najmłodszy z zestawienia – Alexa ma jeszcze czas na rozwinięcie swoich możliwości.
Ten prosty test udowadnia, że nauczenie sztucznej inteligencji rozumienia ze słuchu wymaga wielkiej pracy. Nie powinniśmy się zatem dziwić, że mało popularne języki, takie jak język polski nie są priorytetem dla producentów urządzeń elektronicznych wyposażonych w funkcje komend głosowych.