Koncern ze Stuttgartu należy w tej grupie do producentów bardzo mocno zaawansowanych w koncepcyjnych i praktycznych pracach – wiele elementów autonomicznego prowadzenia już jest w rynkowych modelach Mercedesa. Mimo to o seryjnych wersjach swoich samodzielnych pojazdów firma mówi oszczędnie:
– W ciągu 10 najbliższych lat damy klientom takie dopracowane i niezawodne auta – deklaruje w rozmowie z CHIP-em Aleksander Rzepecki z Mercedes-Benz Polska. – Nie wskazujemy na razie konkretnej daty, bo to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie, a dodatkowo wiele zależy od prawodawstwa, które musi być dostosowane do wejścia na rynek samochodów, w których kierowca będzie stawał się bardziej pasażerem – wyjaśnia przedstawiciel niemieckiego koncernu w Polsce.
Według naszych ustaleń, Mercedes myśli jednak o konkretnej dacie. Firma chce wprowadzić do sprzedaży pierwsze autonomiczne pojazdy już w 2020 roku. Mają to być konstrukcje, klasyfikowane jako tzw. 3 poziom – samochody, w których za kierownicą siedzi człowiek i w każdej chwili może przejąć prowadzenie, ale auto potrafi samo sprawnie pokonywać trasę. Właściciel zza kokpitu powinien kontrolować maszynę, ale będzie mógł pozwolić sobie też w tym czasie na pracę, odpoczynek lub inne zajęcia. W razie potrzeby samochód poinformuje o sytuacji na drodze lub poprosi kierowcę o interwencję czy decyzję. A czym już dziś dysponują częściowo autonomiczne Mercedesy?
W wielu modelach koncern wprowadził już rozwiązania zaliczane do 1 i 2 poziomu autonomiczności (proste formy wspomagania kierowcy), a niektóre zaczynają wchodzić w zakres poziomu 3. Poza standardowymi już funkcjami, takimi jako tempomaty i czujniki badające otoczenie, Mercedesy dysponują także znacznie bardziej zaawansowanymi systemami.
Samochody potrafią analizować odległość od następnego auta i samodzielnie za nim jechać, przyśpieszając, zwalniając, hamując i ruszając, bez udziału kierowcy. Możemy puścić kierownicę, samochód sam utrzyma się w pasie, skanując również krawędzie drogi. W ten sposób maszyna pokona łuki i zakręty. Interwencja i czujność kierowcy będą potrzebne przy ostrych skrętach o 90 stopni lub tam gdzie granice pasa nie są namalowane lub zanikają. Część aut jest też wyposażona w 2 przednie kamery, sprawdzające czy coś pojawia się na drodze daleko przed nami albo na poboczu. Jeżeli system wykryje człowieka, zwierzę albo przeszkodę, zmieni ciśnienie w płynie hamulcowym, oczyści klocki, zbliży je do tarcz, żeby ewentualne hamowanie było skuteczniejsze. W razie konieczności sam je zainicjuje.
Kierowca – co już naprawdę wygląda filmowo-futurystycznie – może zaparkować samochód, stojąc obok niego i sterując autem przez iOS-ową aplikację. Mercedes wykonuje manewr, choć w środku nikogo nie ma.
Czy 2020 rok w przypadku Mercedesa jest realną datą? Raczej tak. Poza funkcjonującymi już rozwiązaniami z rynkowych modeli, dowodem jest eksperyment z 2013 roku. Mercedes Klasy S przejechał wtedy samodzielnie, choć pod stałym nadzorem, 100-kilometrową trasę z Mannheim do Pforzheim. Podróżował autostradami, ruchliwymi zwykłymi drogami, pokonując skrzyżowania i ronda.
Niemniej, firma musi czuć na plecach oddech konkurencji. Oprócz rywali z trochę innego świata, jak Tesla, Google czy Apple, twarde wyzwanie rzuca motoryzacyjny główny rywal Mercedesa, czyli BMW. Koncern, o czym niedawno pisaliśmy w CHIP-ie, we współpracy z Intelem i Mobileye zamierza rozpocząć seryjną produkcję w 2021 roku, wypuszczając na rynek co najmniej 1000 autonomicznych pojazdów. Najbliższa dekada na skrzyżowaniu motoryzacji i komputerowych technologii może być fascynująca. | CHIP