– Nikt nic nie wie i nikt nie zrobił tego, co powinien. Nie ma wspólnego systemu wymiany danych, wymiany informacji. Każdy to robi w takim zakresie, w jakim uznaje za stosowne, nie było żadnej koordynacji. Postrzegam, że był to dobry system na wyciąganie kasy unijnej – ostro ocenia urzędnik.
ZSIN miał zapewnić szybki dostęp do aktualnych danych m.in. o nieruchomościach, ewidencjach gruntów, rejestrach TERYT (rejestr urzędowy podziału terytorialnego Polski) i REGON. System chciano wykorzystywać do monitorowania informacji, wymiany dokumentów elektronicznych (np. ksiąg wieczystych) i udostępniania urzędom danych, niezbędnych do np. badań statystycznych, spisów powszechnych czy planowania przestrzennego.
W sumie inwestycja informatyczna kosztowała dotąd 373 miliony złotych. System nadal nie powstał, a teraz okazuje się, że być może taniej, niż kończyć aktualny, będzie zbudować ZSIN od nowa. Tak uważa Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich:
– System już na początku miał grzechy pierworodne, które nigdy nie zostały usunięte i przyczyniły się do takiego a nie innego podejścia do współtworzenia go w poszczególnych powiatach. W tej chwili stajemy przed znanym w ekonomii problemem “kosztów utopionych”. Włożyliśmy w system bardzo dużo pieniędzy i żal jest nam, że zostaną zmarnowane – argumentuje Kubalski.
Wiceminister Tomasz Żuchowski podkreśla, że nie wyznaczono kolejnego terminu premiery ZSIN i nie wiadomo czy usługę w ogóle uda się zrealizować na zaplanowanym poziomie. Według Andrzeja Poprawskiego, sekretarza Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego budżet projektu był za mały:
– W Stanach Zjednoczonych, które są krajem trochę bardziej zaawansowanym technologicznie od nas, budowa takiego systemu trwała 20 lat” – zaznacza Andrzej Poprawski.
Prace nad Zintegrowanym Systemem Informacji o Nieruchomościach ruszyły w 2001 roku. W ciągu pierwszych 4 lat wydano 148 milionów złotych. Na lata 2010-2018 urzędnicy zapisali kolejnych 225 milionów. | CHIP