Na filmie widzimy, jak za pomocą LaWS strącono drona rozpoznawczego typu ScanEagle (produkowanego przez Boeing/Insitu) oraz zniszczono obiekt umieszczony na małej nawodnej jednostce sterowanej automatycznie. Atak nie wygląda może spektakularnie, ale istotna jest przede wszystkim skuteczność. Zauważcie też, że marynarz, operator systemu, steruje nim za pomocą kontrolera przypominającego gamepada konsoli do gier.
Laser nie wymaga ustalania parametrów niezbędnych w przypadku typowego ostrzału artyleryjskiego za pomocą pocisków. Zgodnie ze słowami por. Cale Hughesa, oficera pokładowego, w przypadku tej broni nie ma potrzeby brania pod uwagę siły i kierunku wiatru, czy odległości od celu, czyli parametrów koniecznych w przypadku jakiegokolwiek ostrzału za pomocą klasycznej artylerii.
O zaletach tej broni decyduje nie tylko skuteczność, ale i ekonomia. Gotowy system kosztujący około 40 milionów dolarów zasilany jest przez własny generator, a całość jest obsługiwana przez 3-osobową załogę. Nie ma tu żadnych rakiet kosztujących miliony dolarów, czy tańszych, ale wciąż drogich pocisków. Ile zatem kosztuje pojedynczy strzał LaWS? “Około dolara” – dodaje Hughes. | CHIP