Koalicja na Rzecz Lepszych Reklam, w skład której wchodzi również Google, chce ustalić standardy wyświetlania reklam. Mają one być przyjazne dla użytkownika. Jak podkreśla organizacja, internauci narzekają na samoodtwarzające się filmy, animacje zrobione we Flashu oraz wyskakujące okienka. Firmy oraz portale, wchodzące w skład koalicji, najpierw same chcą pokazywać, że publikowanie przyjaznych użytkownikowi reklam ma sens. Na przykład YouTube zapowiada, że od przyszłego roku zrezygnuje z wyświetlania 30-sekundowych reklam, których nie da się pominąć.
Decyzja Google o wprowadzaniu funkcji blokowania reklam może wyglądać z pozoru na dziwną. Główny zysk giganta, 80% z 36,5 miliarda dolarów, to właśnie wpływy z reklam. W Mountain View jednak potrafią analizować trendy i widzą doskonale jak rośnie liczba zainstalowanych wtyczek, blokujących denerwujące reklamy. W ciągu 6 lat, od 2010 do 2016 roku, społeczność użytkowników ad blocków urosła z 21 milionów do 236. W tej chwili Chrome jest najpopularniejszą przeglądarką zarówno na urządzeniach mobilnych jak i w desktopach. Jednak konkurencja nie śpi – lepiej zawczasu przygotować alternatywne rozwiązanie.
Najbardziej znane rozszerzenie, o nazwie Adblock, powstawało od 2002 roku za sprawą duńskiego programisty Henrika Aasteda Sørensena (głównie z powodu wyskakujących okienek, które dziś są już domyślnie blokowane przez większość przeglądarek). Potem projekt Sørensena, już jako Adblock Plus, kontynuowali Michael McDonald i Wladimir Palant. Wtyczka szybko stała się najpopularniejszym tego typu narzędziem. | CHIP