Profesor Jason Heikenfeld oraz pomagający mu Zachary Sonner (obydwaj z Uniwersytetu Cincinnati) wynaleźli niewielkie urządzenie, które wykorzystuje carbachol by wywołać niewielkie, punktowe pocenie się. Nie trzeba więc udawać się na siłownię czy biec maraton, by urządzenie diagnostyczne mogło sprawdzić stan naszego zdrowia.
Urządzenie jest mniej więcej wielkości typowego plastra i wykorzystuje niewielki ładunek elektryczny, by wstrzelić niewielką ilość carbacholu (substancji, która jest obecna m.in. w kroplach do oczu) tuż pod powierzchnię naskórka. Podrażnia to gruczoły potowe, które w “zaatakowanym” miejscu zaczynają produkować pot. Cały proces trwa ledwie 2,5 minuty.
Sensory biomedyczne to, wbrew pozorom, całkiem duży rynek. Tylko w Stanach Zjednoczonych wart jest około 88 miliardów dolarów. Wynalazek naukowców z Cincinnati może zrewolucjonizować rynek. Da bowiem możliwość produkowania niewielkich i lekkich urządzeń, które zajmą się nie tylko odczytaniem wyników z potu pacjenta, ale też bezinwazyjnym pozyskaniem próbki.
Zastosowanie tego wynalazku może pojawić się szybko. Partnerem Uniwersytetu Cincinnati jest bowiem baza lotnicza Wright-Patterson, która jest zainteresowana monitorowaniem u pilotów poziomu kortyzolu, zwanego też hormonem stresu. |CHIP