Do tej pory skomplikowane obliczenia wykonywane były na Ziemi. Było to możliwe, bo ze względu na niewielką odległość ISS od naszej planety opóźnienie w komunikacji jest pomijalnie małe. Jednak w przypadku lotu na Marsa, sytuacja zmieni się diametralnie. Wraz z rosnącą odległością, czas między nadaniem wiadomości a jej odebraniem może dojść nawet do 50 minut. W przypadku konieczności wykonywania ważnych kalkulacji to nieakceptowalnie długo, dlatego astronauci muszą mieć ze sobą komputer, który zapewni im odpowiednią moc obliczeniową na miejscu. Spaceborne ma posłużyć do sprawdzenia, jak wydajny komputer zniesie wystawienie na promieniowanie kosmiczne.
Superkomputer, który został wyniesiony na orbitę jest zbudowany z dwóch części chłodzonych wodą. Różni się od urządzeń do tej pory używanych w kosmosie brakiem centrymetrowej powłoki ochronnej wykonanej z z tytanu. Zamiast tego na komputerze zostało zainstalowane oprogramowanie, którego zadaniem jest przewidywać, identyfikować i eliminować błędy powstałe z powodu wystawienia urządzenia na promieniowanie kosmiczne.
Równocześnie na Ziemi w Wisconsin umieszczono jednostkę kontrolną, identyczne urządzenie, które będzie wykonywało takie same obliczenia w warunkach ziemskich. Pozwoli to sprawdzić, jaki wpływ na wszystkie parametry działania urządzenia ma radiacja.
W zeszłym roku w podobnym eksperymencie uczestniczyli dwaj astronauci-bliźniacy Kelly. Przez rok Scott Kelly przebywał na orbicie okołoziemskiej. W tym czasie jego brat Mark był pod obserwacją naukowców na Ziemi. Pozwoliło to biologom odkryć różnice w metabolizmie, florze bakteryjnej i reakcji na szczepienia. Czas pokaże, czy wyniki badań superkomputera będą lepsze niż stan zdrowia emerytowanego astronauty. | CHIP