W tym celu Sony użyło też ulepszonego smaru, który zapewnia płynność przewijania, co jest istotne, gdyż taśma przewijana jest z prędkością od 1,2 do 4,1 m/s. Drugim elementem, który został poprawiony jest warstwa magnetyczna. Zamiast nanosić cząstki ferromagnetyku za pomocą płynu, użyto techniki podobnej do produkcji dysków twardych. Taśma jest napylana w polu magnetycznym, dzięki czemu jej pokrycie ferromagnetykiem jest znacznie gęstsze, może więc pomieścić więcej danych.
Sony i IBM chcą sprzedawać swój produkt do obsługi dużych centrów danych. Jak jednak pokazuje historia, wyniki w laboratoriach nie zawsze przekłada się na produkt finalny. Firma IBM już w 2015 wyprodukowała taśmy, na których można nagrać 220 TB danych, a jednak sprzedaje kasety o dużo mniejszej pojemności. Jednym z powodów mogła być konieczność przeprojektowania głowicy odczytującej dane, czyli to czym obecnie zajęły się połączone siły IBM i Sony.
Taśmy magnetyczne są stosowane od lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Z początku w ten sposób zapisywano dźwięk, a po pojawieniu się komputerów także inne dane. Zaletą taśm magnetycznych jest trwałość zapisu. W porównaniu do nośników optycznych, czy nawet niektórych pamięci flash, dane z taśmy magnetycznej można odczytać nawet po kilkudziesięciu latach. Co prawda archaiczny sposób zapisu i odczytu sprawia, że obecnie nie nadają się do stosowania w domowych komputerach czy smartfonach, gdzie liczy się szybkość dostępu do danych. Znakomicie jednak radzą sobie jako nośnik do przechowywania backupów w dużych centrach danych. Można się spodziewać, ze ich znaczenie będzie rosło wraz z popularyzacją usług w chmurze. | CHIP