E-Skin działa na jednym ładowaniu maksymalnie 4 godziny. Niewiele, ale pamiętajmy, że jest to bardzo wygodny bo bezprzewodowy system. A co za tym idzie wykorzystamy go nie tylko z goglami stacjonarnymi, ale przede wszystkim z goglami mobilnymi takimi jak Microsoft HoloLens. Koszulkę możemy bez problemu wyprać, gdyż główny układ elektroniczny można odpiąć od materiału.
Potencjał e-skin jest spory. Możemy wykorzystać urządzenie do kontrolowania postaci w grze, ale także zbierać nią dane z treningów fitness, uczyć się tańca, gry w golfa czy korygować postawę. Wszystko zależy od tego, na co wpadną programiści. Prototyp e-skin został już pokazany na targach CES 2017 i IFA 2017, a na Kickstarterze właśnie dobiega końca kampania produktu. Udało się go sfinansować, więc pierwsze egzemplarze trafią do developerów w grudniu tego roku. Czas pokaże, czy e-skin odniesie komercyjny sukces.
Producenci od lat eksperymentują z ruchowymi kontrolerami, ale choć Kinect Microsoftu czy PlayStation Move znalazło swoich wiernych fanów, to wciąż jest to rozwiązanie bardzo niszowe i aktualnie mocno zaniedbywane przez developerów aplikacji. W rozszerzonej rzeczywistości lub w sporcie każdy czujnik zbierający dane może przynieść większą dokładność, a co za tym idzie głębsze doświadczenie. Z bardziej śmiałych wizji warto przypomnieć elektroniczną skórę, nad którą pracują również japońscy naukowcy. Ich zdaniem za kilka lat będzie można zupełnie zrezygnować ze smartfonów, bo ich wynalazek i jego pochodne rozwiązania zmienią nasz sposób komunikowania się. | CHIP