Wykonanie
Przede wszystkim, to doskonale wykonany telefon. Każdy detal jest przemyślany i dopieszczony. “Klik” klawiszy Power i Vol+ / Vol- jest bardzo przyjemny, pewny, wyraźny. Waga telefonu jest na tyle duża, że nie sprawia on wrażenia taniej zabawki, ale na tyle mała, żeby powiedzieć o nim “lekki”. Całkowicie metalowa obudowa jest sztywna i daje poczucie pewności, a wszystkie elementy pasują do siebie idealnie, bez najmniejszych nierówności czy szpar. Nie są to rzeczy, które samodzielnie decydowałyby o tym, czy urządzenie jest warte zakupu, albo zwracały uwagę testujących, ale ja szalenie cenię sobie takie drobiazgi i uważam, że razem składają się na to, jakie wrażenie odnosimy z używania telefonu.
Ergonomia
Donovan Sung, dyrektor zarządzania produktami Xiaomi prowadzący prezentację podczas premiery A1 zachwalał ergonomię tego telefonu. Nie podzielam jego zachwytu, bp znam kilka urządzeń, które zdecydowanie lepiej wpasowują się w dłoń, ale chętnie przyznaję, że nowy Xiaomi jest bardzo wygodny. Zaokrąglone boki sprawiają, że trzyma się go przyjemnie, a rozlokowanie przycisków jest ergonomiczne – są tam, gdzie układają się mające je obsługiwać palce. Jedynym wyjątkiem jest wycięte w aluminium obudowy gniazdo złącza USB C, którego wewnętrzne krawędzie pozostały ostre. Użytkownik, który podobnie jak ja ma zwyczaj podpierać dolną krawędź trzymanego w dłoni telefonu małym palcem, będzie odczuwał dyskomfort.
Ekran
Mierzy 5,5″ po przekątnej i ma tradycyjne proporcje 16:9. Przy rozdzielczości FullHD, czyli 1080×1920 pikseli jego gęstość wynosi 399 ppi – w praktyce, obraz wyświetlany na ekranie jest ostry i wyraźny w każdej sytuacji. Jasność podświetlenia panelu LCD jest wystarczająca, choć nie może się równać z tym, co oferują trzy-czterokrotnie droższe flagowce. Matryca dobrze radzi sobie z reprodukcją barw, choć biel jest wyraźnie zimniejsza i bardziej fioletowa, niż w smartfonach, z którymi mogę A1 w tej chwili porównać.
Wydajność
Snapdragon 625, 4 GB pamięci RAM i czysty Android. Efekt takiego połączenia mógł być tylko jeden: ten telefon ze średniej półki działa z szybkością, która mogłaby zawstydzić niektóre sporo droższe urządzenia. Potwierdzają to wyniki benchmarków AnTuTu i Geekbench. W pierwszym z wymienionych nowy Xiaomi uzyskał 61 392 punkty, a w drugim 848 punktów (single core) i 3805 punktów (multi core).
Prawdziwym sprawdzianem będzie codzienne użytkowanie po zainstalowaniu wielu aplikacji i dłuższym czasie używania.
Wyposażenie
Jest USB-C – złącze, które jest już standardem w telefonach z wyższej półki, ale wśród tańszych urządzeń wciąż raczej rzadkie. Jest też gniazdo mini jack, które z kolei z drogich smartfonów zaczęło znikać, zostając na razie na szczęście w tańszych modelach. Mi A1 jest wyposażony w hybrydowy DualSIM, ma na pokładzie radio FM i co ważne – emiter podczerwieni sterowany za pomocą własnej apki Xiaomi, pozwalającej używać go do sterowania większością domowych urządzeń RTV i nie tylko. Słowem, w wyposażeniu nie brakuje niczego istotnego, obecności czego należałoby się spodziewać w urządzeniu za tą cenę, a nawet jest trochę więcej.
Aparat
Z tyłu telefonu znajdują się dwa aparaty, obydwa z matrycami po 12 Mpix składające się z czujników światła o rozmiarze 1,2 um. Pierwszy z nich, Wide, ma szerokokątny obiektyw o przysłonie F2,2, podczas gdy drugi, Tele, ma przysłonę 2,6. O ich możliwościach wspomniany już Donovan Sung opowiadał podczas premiery A1 bardzo wiele, bardzo odważnie twierdząc, że robią zdjęcia lepsze niż iPhone 7. Później, podczas rozmów z dziennikarzami Sung podtrzymywał te twierdzenia, zachęcając do porównań z najlepszymi. Podjęliśmy wyzwanie, a o jego efektach opowiem wam w oddzielnym materiale, bo zdecydowanie na to zasługują. Mały spoiler: A1 nie robi lepszych zdjęć, niż Samsung Galaxy S8 Plus, ale… Sami zobaczycie. | CHIP