Bitcoin wykorzystuje technikę blockchain, czyli wirtualny rejestr płatności. Ten fakt wykorzystał zespół naukowców, któremu przewodziła Rebecca Portnoff, z Uniwersytetu Kalifornijskiego do stworzenia narzędzia śledzącego podejrzane płatności. O ile korzystanie z bitcoina jest anonimowe, to każda transakcja jest przypisana do konkretnego portfela. Sztuczna inteligencja zbiera dane na temat portfeli, które są powiązane z podejrzanymi reklamami. Blockchain pozwala również ustalić dokładnie, kiedy dane ogłoszenie się pojawiło i ile kosztowało. Wyselekcjonowanie podejrzanych operacji z setek tysięcy innych bardzo ułatwia pracę policji, która może skupić się na rozpracowaniu konkretnych przypadków. Algorytm działa bardzo skutecznie. Podczas czterech tygodni testów, SI przeanalizowała 10 tys. ogłoszeń i w 90 proc. przypadków skutecznie zidentyfikowała ogłoszeniodawcę.
Właściciel jednego z wyśledzonych portfeli zapłacił 150 tys. dolarów za ogłoszenia ofert seksualnych. Teraz wystarczy, że policja sprawdzi we współpracujących z nią bankach historię płatności przeprowadzone za pośrednictwem giełd bitcoinów, z których korzystał podejrzany wirtualny portfel. W ten sposób policja dostanie dokładne dane i może już w realnym świecie zacząć śledzić podejrzanego.
Miesiąc temu informowaliśmy w CHIP-ie, że w podobny sposób został zatrzymany twórca bitcoinowej giełdy BTC-e. Aleksander Vinnik został oskarżony o pranie brudnych pieniędzy i kradzież 800 tys. bitcoinów z giełdy MT. Gox w 2014 roku. Policja wyśledziła Rosjanina, gdy ten przelał pieniądze ze swojego portfela na konto bankowe. Jak się okazuje, kryptowaluty i technologia blockchain zapewniają anonimowość tylko w ograniczonym zakresie. Na szczęście dla ofiar handlu ludźmi, technologia, która ułatwia przestępcze działania, jednocześnie pomaga odnaleźć ich sprawców. | CHIP