Jak to w ogóle możliwe, by oprogramowanie przesłane przez sieć bezprzewodową (aktualizacja była pakietem typu OTA [over-the-air] przesłanym bezpośrednio do stale połączonych z siecią aut) mogło wydłużyć zasięg pojazdu? Tajemnica tkwi w konstrukcji części samochodów Tesli – Model S i Model X. Marka ma w swojej ofercie auta z baterią o pojemności 60 kWh, nieco mniejszą niż standardowa o pojemności 75 kWh. Jednak w rzeczywistości to nie są dwa różne akumulatory. Baterię 75 kWh firma Elona Muska instaluje w obydwu rodzajach Tesli, tylko w tych drugich pojemność jest sztucznie ograniczana programistycznie. Jeżeli nabywcy tańszych modeli 60 kWh będą chcieli zwiększyć dystans, wystarczy że dopłacą i otrzymają aktualizację, odblokowującą faktyczną pojemność baterii, czyli 75 kWh. Z drugiej strony Tesla może samodzielnie podjąć decyzję o wysłaniu aktualizacji w razie wyjątkowych przypadków i tak właśnie zrobiła.
Oczywiście Tesla nie zrobi prezentu mieszkańcom Florydy, byłoby to nieuczciwe wobec tych, którzy na starcie zapłacili więcej. Aktualizacja ma pomóc posiadaczom samochodów tylko w czasie ewakuacji.
Zwiększenie zasięgu na stałe kosztuje 5 tysięcy dolarów (17,5 tysiąca złotych). Tymczasem bezpłatna aktualizacja “ratunkowa”, związana z huraganem Irma, zostanie anulowana 16 września. Niezależnie od tego ruch Tesli jest odbierany bardzo dobrze przez użytkowników aut. Każdy kilometr więcej w trakcie ewakuacji to większe szanse na znalezienie bezpiecznego schronienia, czy dotarcie do kolejnej stacji szybkiego ładowania – Tesla Supercharger. | CHIP