Tim Cook byłby z całą pewnością niepocieszony, gdyby jego technologiczne imperium, jedna z największych firm świata, której wartość rynkowa szacowana jest niemal na bilion dolarów, trafiło do Google’a za ułamek tej kwoty. Tymczasem sama “śmieszna” kwota ogłoszonego “zakupu” to nie jedyny “rodzynek” w opublikowanej informacji przez Dow Jones. Zobaczcie zresztą sami:
Jak widać, nie tylko Google kupi Apple za 9 mld dolarów, ale jeszcze Google powiedziało “Yay”. Na dodatek wyszukiwarkowy gigant rzekomo zasugerował że przejęcie było wolą Steve Jobsa, a Google przeprowadzi się do kwatery głównej Apple. Tak. To nie jest prima aprilis. Oficjalnie Dow Jones nazwał ten przekaz “błędem”. Zgodzimy się jednak, że błędem mogłoby być wyświetlenie niezrozumiałych znaków, a nie publikowanie rynkowych fantasmagorii.
Co prawda Dow Jones wyjaśnia, że przekaz był jedynie przekazem testowym i nie było intencją wydawcy jego publiczne wyświetlenie. Jakkolwiek firmy często tworzą fikcyjne informacje w celu przetestowania wewnętrznych systemów informacyjnych, to tym razem ktoś widocznie przycisnął nie ten przycisk. Oczywiście informacja wyglądała tak niewiarygodnie, że nikt nie uwierzył w te rewelacje, jednak nie uwierzyli ludzie, choć wielu obserwatorów wierzyło że Dow Jones padł ofiarą ataku hakerskiego. Zdementował to jednak William Lewis, CEO Dow Jones i wydawca The Wall Street Journal zapewniając jednocześnie o podjętych działaniach naprawczych i zaradczych.
Pamiętajmy jednak jeszcze o jednym. Na rynkach finansowych funkcjonują też algorytmy sterujące błyskawicznymi transakcjami i one, choć sprawnie radzą sobie z przetwarzaniem transakcji, nie mają zdolności analizy przekazu ze źródła, które a priori uznawane jest za wiarygodne. Efekt? Przez krótki czas akcje Apple wzrosły o 2 dolary na sztukę do wartości 158 dolarów za akcję. Pytanie: błąd, czy ktoś chciał szybko zarobić? | CHIP