Z jednej strony można powiedzieć: bardzo dobrze, że Apple dba również o tych konsumentów, którzy naprawili swojego iPhone’a za pomocą nieoryginalnych części i wprowadził łatkę, która rozwiązuje problem. Z drugiej strony jednak warto się zastanowić – jak to w ogóle możliwe, że Apple wyłącznie poprzez aktualizację systemu rozwiązało problem z funkcjonowaniem interfejsu dotykowego, dotyczący modeli, które naprawiono z wykorzystaniem nieoryginalnych części ekranu? Odpowiedź jest jedna – kontrola każdego komponentu na drodze programowej.
Wiele mówi komunikat towarzyszący publikacji opisywanej łatki, który wyjaśnia jej działanie i jednocześnie jednocześnie zawiera wyraźne ostrzeżenie, że “nieoryginalne ekrany zastępcze mogą zagrozić jakości wizualnej i mogą nie działać poprawnie”. W dalszej części Apple zachęca do korzystania wyłącznie z autoryzowanych serwisów Apple’a, stosujących wyłącznie oryginalne podzespoły.
Mamy zatem sytuację, w której Apple wydaje się mieć możliwość daleko posuniętej zdalnej kontroli nad swoimi produktami. Jest tego pewien m.in. Jason Koebler z serwisu Motherboard. Biorąc pod uwagę fakt, że naprawione w nieautoryzowanych serwisach telefony nagle przestały działać po aktualizacji, a następnie – po kolejnej aktualizacji – zaczęły działać ponownie, wnioski nasuwają się same. Teoretycznie istnieje możliwość by Apple – zdalnie poprzez aktualizację – “zepsuł” iPhone’a naprawionego może i zgodnie ze sztuką, ale z wykorzystaniem części firm trzecich. Jeśli nie wiadomo co chodzi, to zazwyczaj chodzi o pieniądze. | CHIP