Zdaniem Aviego Loeba i Manasvi Lingama z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics w Stanach Zjednoczonych, ludzkość poważnie niedoszacowała niszczycielskiego potencjału Słońca w odniesieniu do nowoczesnych technologii. Naukowcy uważają, że jeżeli nie zadbamy zawczasu o elektromagnetyczną ochronę naszej planety, przyszłe pokolenia będą musiały nauczyć się żyć bez internetu, komputerów i zaawansowanych urządzeń. Dla gospodarki światowej uderzenie słonecznego sztormu miałoby katastrofalne skutki.
Niemniej Loeb i Lingam mają receptę jak uchronić Ziemię i działające na niej serwery oraz smartfony przed technologiczną apokalipsą. Wystarczy zbudować w przestrzeni kosmicznej 105-tonową tarczę ochronną. Brzmi osobliwie? Zdaniem naukowców, koszt takiego przedsięwzięcia nie byłby wyższy niż istniejącego już projektu, Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Zdaniem badaczy, budowa tarczy pozwoli uchronić nasz świat przed ogromną stratą, jaką byłaby technologiczna degradacja cywilizacji w wyniku słonecznego sztormu.
Wydarzenie tego rodzaju miało miejsce ponad półtora wieku temu. W 1859 roku angielski astronom Richard Christopher Carrington zaobserwował rozbłysk słoneczny, który okazał się być bardzo silną burzą magnetyczną. Wygenerowany przez Słońce obłok dotarł do Ziemi po 18 godzinach, gdy zwykle trwa to 3 do 4 dni. Zjawisko, nazwane potem “rozbłyskiem Carringtona”, spowodowało awarie sieci telegraficznych w Europie i Ameryce Północnej. Naukowcy oceniają, że podobne intensywne burze magnetyczne zdarzają się na gwieździe naszego Układu co około 500 lat.
Szczegóły ustaleń i propozycji badaczy z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics znajdziecie tutaj w 7-stronicowym dokumencie. Uczeni stworzyli także matematyczny model, prognozujący ekonomiczne konsekwencje podobnego wydarzenia. | CHIP