Teraz wychodzi na jaw, że te same konta były użyte do dezinformacji podczas referendum w Wielkiej Brytanii dotyczącego Brexitu. Część z nich była sterowana za pomocą skryptów. Dzięki temu za pomocą zaledwie kilku kliknięć Rosjanie przekazywali dalej statusy oraz artykuły zawierające sfabrykowane informacje. Część kont jednak zachowywała się naturalnie. Do tego stopnia, że dziennikarze cytowali wpisy trolli w swoich artykułach. Dziennikarze Guardiana przedstawili 80 takich przypadków. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że wspomniane serwisy docierają do dużej grupy odbiorców, którzy ufają, że dziennikarze korzystają z wiarygodnych źródeł.
Pod koniec amerykańskiej kampanii prezydenckiej w 2016 r. na fałszywych kontach na Twitterze pojawiło się aż 1,4 miliona wiadomości, które miały bezsprzeczny wpływ na opinię publiczną. Te dane mogą być mocno zaniżone. Twitter ukarał rosyjskie agencje informacyjne Russia Today oraz Sputnik za promowanie w trakcie kampanii wyborczej materiałów, które mogły rzutować na wynik wyborów. Od teraz obie agencje ze swoich profili nie mogą reklamować swoich postów w portalu.
Polska także jest zagrożona działaniami dezinformacyjnymi w sieci. W poniedziałek pisaliśmy w CHIP-ie, że w listopadzie pojawiło się 10 tysięcy kont na Twitterze, które powstały prawdopodobnie w ramach przygotowań samorządowej kampanii wyborczej. Dopiero w jej trakcie przekonamy się, w jaki sposób będą wykorzystywane. | CHIP