Z początku to Rosjanin stał na czele Kosmicznego Królestwa Asgardii. W czerwcu Asgardia stała się demokracją, a kandydować na jej lidera może każdy. Aby zostać ambasadorem kraju, trzeba zdobyć 10 tysięcy głosów. Ta pozycja pozwala pozyskiwać granty na różne projekty, a także kandydować na stanowiska ministerialne oraz w wyborach parlamentarnych.
Obywatele Asgardii, którzy zaakceptowali konstytucję mogą przechowywać pliki na satelicie Asgardia-1. Obowiązują jednak na nim “ziemskie” prawa autorskie oparte na prawie obowiązującym w Austrii. Pomysłodawcy w ten sposób zabezpieczyli się na wypadek potencjalnych nadużyć. Podobnie sytuacja wygląda z członkostwem, które jest weryfikowane. Aby zostać Asgardczykiem, trzeba podać ziemskie dane oraz zdjęcie. Oznacza to, że raczej nie ma szans na to, że przywódcą Asgardii zostanie kiedyś Sheev Palpatine.
Kosmiczne Królestwo Asgardii nie zostało jak dotąd uznane przez żaden kraj. Nie oznacza to, że działania obywateli samozwańczego państwa pozostają poza ziemskim prawodawstwem. Działania w przestrzeni kosmicznej reguluje szereg dokumentów z ubiegłego wieku wypracowanych przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Najważniejszym z nich jest traktat z 1967 roku. Niefortunnie dla Asgardczyków, jest w nim mowa o niezawłaszczalności kosmosu. Pomimo to konstytucja Asgardii w wielu punktach powiela postanowienia USA, Wielkiej Brytanii oraz Związku Radzieckiego o pokojowym wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej. | CHIP