Obsłużenie klienta zajmuje mu od dwóch do sześciu minut, a więc dłużej niż przeciętny barista. Jednak po zakończeniu fazy testowej w lutym 2018 roku, ten czas się skróci do około 60-90 sekund na zamówienie. Obecnie celem testów jest nauczenie maszyny serwowania za każdym razem tak samo smakującej kawy, aromatycznego produktu, do którego stały klient będzie chciał zawsze powracać.
Jednak zdaniem projektanta maszyny, Liama Wilkie, barisci nie powinni obawiać się utraty pracy. Liam sam jest baristą z 10-letnim stażem i uważa, że maszyny mogą odciążyć ludzi stojących za barem automatyzując część zadań pracowników.
— Kiedy siedzisz już w tej branży od dawna, zdajesz sobie sprawę, że najważniejszą rzeczą jest jakość i konsekwencja. Ludzie chcą, aby ich kawa była taka sama za każdym razem, gdy odwiedzają kawiarnię. — tłumaczy Liam Wilkie. — Człowiek za barem ma ograniczenia. W najbardziej gorących okresach bariści są zestresowani i przygnębieni. Nie ma nic fajnego w przygotowywaniu 1000 latte w sobotę – to naprawdę ciężka praca. Bariści nie będą całkowicie zastąpieni bo pożądany jest aspekt ludzkiej interakcji — dodaje inżynier.
Robotyka rozwija się bardzo prężnie w wielu branżach, zwłaszcza przemysłowej. Toyota stworzyła niedawno robota, który zdalnie przetwarza wszystkie ruchy operatora. Mniej zaawansowane, ale przydatne maszyny pomogą także podróżującym podczas Olimpiady w Tokio w 2020 roku. Nie da się jednak pominąć faktu, że ta gałąź technologii budzi też spore obawy związane z etyką, świadomością maszyn czy wykorzystywaniem ich do złych celów. Kilka dni temu pisaliśmy o robotach, które przeganiają z ulic San Francisco bezdomnych. Zdecydowanie byśmy woleli, aby roboty zamiast przeganiać ludzi z ulic, częstowały ich kawą. | CHIP