Skanowanie siatkówki oka jest dobrą metodą zabezpieczenia urządzenia, pod warunkiem oczywiście, że zostanie zrealizowana właściwie. Ten rodzaj skanera biometrycznego stawia przed producentem kilka dość poważnych wyzwań. W przeciwieństwie bowiem do linii papilarnych, siatkówka oka zmienia się wraz z natężeniem światła.
Zwykle podobne rozwiązania oparte są o sensor podczerwieni. LG rozwiązało to w nieco bardziej skomplikowany sposób. Otóż patent zakłada, że kamera normalnie używana do selfie, może przełączyć się w tryb oparty właśnie o podczerwień. Zamiast dwóch urządzeń na przedzie, LG G7 otrzyma więc jedno. W świecie w którym ramki ekranu kurczą się w smartfonach z generacji na generację, taka oszczędność miejsca nie jest bez znaczenia. Aparat przedni ma też działać jak eye-tracker, a to prowadzi do wielu ciekawych możliwości. Sterowanie wzrokiem umożliwi bowiem obsługę LG G7 także osobom niepełnosprawnym, które z różnych powodów nie mogły dotąd korzystać łatwo ze smartfonu. Bo sterowanie głosem jak działa, wszyscy wiemy.
Mam też nieodparte wrażenie, że wprowadzanie kolejnych sensorów biometrycznych do telefonów ma drugie dno. W końcu użytkownicy sami dają sobie skanować siatkówkę i zdejmować odciski palców. Byłbym niezmiernie zdziwiony, gdyby producenci nie byli zmuszani przez służby zajmujące się bezpieczeństwem do pobierania i udostępniania takiej, cudownej z perspektywy dowolnej władzy, bazy danych. | CHIP