Czy Wenezuela ma techniczne możliwości, by wprowadzić kryptowalutę? Teoretycznie tak, ale tak jak w przypadku każdej waluty, istotą jest zaufanie albo do emitenta albo do instytucji przechowującej, a w tym przypadku może być z tym kłopot. Prezydent Maduro najwyraźniej nie przejmuje się takimi błahostkami jak wypłacalność, szukając sposobu na zdobycie dodatkowych funduszy dla pogrążonego w kryzysie kraju. A o wzrostach wartości kryptowalut mało kto nie słyszał, nic więc dziwnego, że taka idea pojawiła się w pałacu prezydenckim w Caracas.
Szczegółów prezydent Maduro nie podał. Stwierdził jedynie, że petro ma być wspierane przez bogactwa naturalne Wenezueli. W jaki sposób? Nie wiadomo. Faktem jest, że Wenezuela jest krajem o największych zasobach ropy naftowej na świecie. Jest też bogata w złoża gazu ziemnego, diamentów oraz złota. A mimo to Wenezuela jest krajem ubogim, stojącym na krawędzi bankructwa, a wenezuelska waluta (boliwar/VEF) systematycznie traci na wartości.
Standard & Poor’s, jedna z większych agencji ratingowych, ogłosiła miesiąc temu, że Wenezuela nie jest już państwem w pełni wypłacalnym. Podobną ocenę agencja Fitch wystawiła wenezuelskiemu gigantowi petrochemicznemu PDVSA.
Sytuacji kraju nie poprawiają też amerykańskie sankcje. Embargo na niektóre towary nałożyła na Wenezuelę również Unia Europejska. | CHIP