Rosyjski serwer nazw miałby być wykorzystywany także przez Chiny, Indie, Brazylię i RPA. W zeszłym roku Stany Zjednoczone przekazały kontrolę nad Domain Name System Internetowej Korporacji ds. Nadawania Nazw i Numerów (ICANN). To zarejestrowana w Kalifornii organizacja non-profit. Chiny i Rosja chciały, aby kompetencje ICANN zostały przeniesione do kontrolowanej przez ONZ Międzynarodowej Unii Telekomunikacyjnej (ITU). Ponieważ jednak tak się nie stało, Rosja postanowiła zainwestować we własną infrastrukturę sieciową.
Rzecznik prasowy prezydenta Rosji, Dmitrij Pieskow, zaprzecza jakoby Rosja chciała ograniczyć dostęp swoim obywatelom do zachodnich serwisów internetowych. Pomimo tych zapewnień, alternatywny serwer DNS może być wykorzystany do cenzurowania sieci. I może to być bardziej efektywne, niż wybiórcze blokowanie dostępu do serwisów i aplikacji VPN, jak to robią Chiny. Jeśli władze podmienią adresy internetowe, zamiast je blokować, użytkownicy nie będą świadomi, że widzą inne wersje stron.
Ruch Kremla może być reakcją na blokadę rosyjskich serwisów informacyjnych w portalach społecznościowych. Po ujawnieniu prób wpływania na amerykańskie wybory, Twitter odebrał rosyjskiej telewizji RT możliwość reklamowania postów. Niewykluczone, że Moskwa chce pójść w podobnym kierunku co wcześniej Pekin. Chiny nie dają swoim obywatelom dostępu do większości zachodnich serwisów informacyjnych i portali społecznościowych. Z własnymi serwerami DNS jest to dość łatwe, ponieważ zwykle użytkownicy korzystają z domyślnych ustawień i nawet nie wiedzą, że niektóre treści mogą być wtedy niedostępne. | CHIP