Pozostałości po wyprawach kosmicznych stanowią niebezpieczeństwo dla kosmonautów. Szacuje się, że wokół Ziemi krąży około 20 tysięcy odłamków powstałych w wyniku kolizji i erozji satelitów a także części rakiet. Metalowe przedmioty osiągają prędkość nawet 28 tysięcy kilometrów na godzinę zagrażając nie tylko kosmonautom wychodzącym w przestrzeń kosmiczną, ale także dla działających satelitów i statków kosmicznych.
Chińczycy współpracują też z Politechniką Szwajcarską w Lozannie. Jeszcze w tym roku szwajcarsko-chiński zespół postara się przechwycić satelitę SwissCube i zepchnąć go, aby spłonął w ziemskiej atmosferze. Także Europejska Aganecja Kosmiczna (ESA) pracuje nad rozwiązaniem problemu. Projekt E.Deorbit zostanie uruchomiony w 2023 roku. Inżynierowie ESA rozważają użycie gigantycznej siatki, w którą będą wpadać odłamki. Może zostac użyte także mechaniczne ramię, które będzie przechwytywało kosmiczne odpadki.
Z kolei polskie konsorcjum FP Space we współpracy z Politechniką Wrocławską pracuje nad technologią umożliwiającą automatyczne niszczenie satelitów. W drugiej połowie 2018 roku rakieta SpaceX wyniesie polskiego satelitę PW-Sat2. Po około miesiącu na orbicie wykona samobójczy manewr. Rozwinie żagiel o powierzchni 4 metrów kwadratowych, który pomoże obniżyć orbietę PW-Sat2 i spłonie w ziemskiej atmosferze.
Można by się zastanawiać, czy pomysł Chińczyków nie jest próbą obejścia traktatu o zakazie militaryzacji kosmosu: laser, który może niszczyć krążące po orbicie śmieci równie dobrze poradzi sobie z satelitami telekomunikacyjnymi, zwiadowczymi czy systemu nawigacji… | CHIP