Kryptowaluta BitConnect powstała w listopadzie 2016 roku jako tzw. Initial Coin Offering (ICO), o których pisaliśmy w CHIP-ie w zeszłym roku. Są to kryptowalutowe zbiórki pieniędzy. Tak powstało wiele kryptowalut tzw. altcoinów. Od samego początku społeczność i eksperci wskazywali, że BCC jest piramidą finansową zwaną też niekiedy schematem Ponziego. Pierwszym sygnałem, który powinien zwrócić uwagę osób inwestujących w kryptowaluty była całkowita anonimowość twórców BCC. Zazwyczaj twórcy kryptowalut chętnie wypowiadają się dla mediów i publicznie przedstawiają swój biznesplan. W wypadku BCC było inaczej.
Twórcy BCC skupili się na obietnicach wysokich, nawet 40-procentowych zysków. Miał je zapewnić specjalny bot spekulujący kryptowalutami. Taki program jednak prawdopodobnie w ogóle nie istniał. Podobnie jak w przypadku innych piramid finansowych, na systemie zarabiały osoby, które polecały kolejne. Teoretycznie na kontach BitConnect widniała wartość wyrażona w dolarach. Jednak, aby wypłacić pieniądze, trzeba było je zamienić na równowartość w BCC. Ta z kolei była sztucznie zawyżana zarówno przez jej twórców, jak i nowych użytkowników kryptowaluty. W efekcie po zamknięciu programu referencyjnego wartość BCC spadła o 97 procent, a inwestorzy stracili łącznie miliardy dolarów.
Twórcy platformy uruchomili już zbiórkę na kolejną giełdę pod nazwą BitConnect X. Miejmy jednak nadzieję, że tym razem znajdzie się niewiele osób, które dadzą nabrać się na ewidentne oszustwo. Przed zainwestowaniem swoich pieniędzy radzimy dobrze się zastanowić. Warto przejrzeć biznesplan danego przedsięwzięcia i sprawdzić historię działalnosci osób, które za nim stoją. | CHIP