Fotograf skupił się na zdjęciach portretowych wykonanych w trudnych warunkach oświetleniowych (ostre światło z przodu, ciemne kontrasty na modelce). Na pierwszy rzut oka rzeczywiście ciężko określić, które zdjęcie zostało wykonane danym urządzeniem. Diabeł jak zwykle tkwi jednak w szczegółach.
Google Pixel 2 gorzej poradził sobie z cieniami – mają one znacznie mniejszą rozpiętość tonalną. Hasselblad ma naturalny efekt bokeh, natomiast smartfon nie tylko pozostawia w niektórych miejscach brzydkie artefakty, ale także inaczej rozmywa światło (widać to najbardziej na lampkach zawieszonych w tle). Na powiększeniach zdjęć Pixela 2 widać też ziarno, które pojawia się w mniej sprzyjających warunkach oświetleniowych, podczas gdy w tej samej scenie zarejestrowany Hasselbladem obraz pozostaje perfekcyjnie czysty.
Konkluzja jest jedna. Smartfony nie są w stanie zapewnić tak wysokiej jakości zdjęć, co profesjonalna lustrzanka i najprawdopodobniej nigdy się tak nie stanie. Ale na niewielkich ekranach i serwisach społecznościowych pokroju Instagrama, przeciętny użytkownik nie zauważy różnicy Wszystko zależy więc od tego w jaki sposób zamierzamy oglądać fotografie. | CHIP