NVIDIA zapewnia, że sprzedawcy i tak mają wolną rękę i mogą zalecenia producenta po prostu zignorować. Firma ma w zasadzie związane ręce, jeśli chodzi o wywarcie silniejszej presji na dystrybutorów. Bardziej zdecydowane działania mogłyby skutkować tym, że producent zostałaby oskarżony o nierówne traktowanie klientów, co w większości krajów na świecie jest karalne.
“Kryzys graficzny”, a więc błyskawiczny wzrost cen kart graficznych wywołany został rosnącym na nie popytem wywołanym przez górników kryptowalut. Wydobywanie kryptowalut wciąż pozostaje w niektórych warunkach opłacalne, a karty graficzne robią to po prostu bardzo skutecznie. Wysokie kursy takich walut jak ethereum czy monero, niejako “ciągnięte” przez bitcoina, zachęcają do tzw. kopania. Efektem jest niedobór w sklepach kart graficznych z wyższej półki. Karty są wręcz wymiatane z rynku.
Dlaczego NVIDII miałoby zależeć na graczach, skoro kryptowalutowi górnicy są w stanie płacić za sprzęt więcej? Głównie ze względu na to, na co w maju zeszłego roku zwrócili uwagę sami gracze: lojalność klienta. To tylko pozornie nic nieznaczący termin. W praktyce jest jednym z najważniejszych czynników w branży. Bo czy wyobrażacie sobie zaciekłą spór o wyższość jednej karty nad drugą prowadzony przez górników kryptowalut? Nie za bardzo, prawda? Natomiast w internecie warto rzucić, pozornie niewinne “GeForce czy Radeon?”, by wywołać bitwę, przy której największe starcia w “Eve Online” wyglądają niczym walka przedszkolaków na śnieżki.
Jest jeszcze jedna strona medalu. I jeśli myślicie, że chodzi o pieniądze, to oczywiście macie rację. NVIDIA ma przecież w swojej ofercie karty dla celów m.in. takich jak kopanie kryptowalut. Są one jednak wyraźnie droższe od podobnych konstrukcyjnie GeForce’ów. Inną rzeczą, której mogą obawiać się “zieloni” to efekt załamania kryptowalutowego rynku. Wystarczy, że największe z wirtualnych walut mocno stracą na wartości, a wielu “kopaczy” przestanie je wydobywać. Postarają się więc o odzyskanie części zainwestowanych pieniędzy, sprzedając swoje liczne karty graficzne. Wówczas rynek zostanie zalany używanymi, wciąż dość świeżymi i bardzo wydajnymi kartami (nikt przecież na GT 1030 nie kopie). Co stanie się wówczas ze sprzedażą nowych kart, chyba nie muszę mówić. | CHIP