Działając z mieszkania w Liverpoolu, nie tylko miał pod swoją kontrolą ponad 9-tysięczną armię zhakowanych komputerów, których używał do rozproszonych ataków typu DDoS, ale prowadził również nielegalny internetowy biznes o nazwie Aio Buy. “Sklep” Aio Buy miał w sprzedaży w sumie 9077 produktów. W jego ofercie znalazły się takie “cacka” jak trojany zdalnego dostępu, kryptografy przeznaczone do ukrywania złośliwego oprogramowania przed antywirusami oraz kody dostępu do stworzonej przez Alexa Bessella sieci botnet. Służby ustaliły, że na stronie dokonano ponad 35 tysięcy transakcji, a witryna zanotowała ponad milion odwiedzin. Haker z Liverpoolu na prowadzeniu Aio Buy zarobił 700 tysięcy dolarów.
Zastępca komendanta z regionalnej jednostki ds. cyberprzestępczości West Midlands, Mark Bird, czyli oddziału, który badał sprawę, zaznacza:
– To jedno z najważniejszych śledztw, dotyczących cyberprzestępczości, jakie widzieliśmy. Haker proponował usługę online każdemu, kto chce przeprowadzić atak internetowy – podkreśla Bird.
Mariusz Politowicz z Bitdefendera ostro komentuje doniesienie z Anglii:
– Szczyt bezczelności i okrucieństwa. Stworzyć złośliwe oprogramowanie, które dodatkowo będzie sprzedawane. Niestety rosnąca liczba tego typu wirusów oraz słabe działania prewencyjne użytkowników internetu tylko zachęcają hakerów do tworzenia biznesów jak ten Alexa Besella.
Policja w domu Bessella znalazła trojany bankowe, służące do kradzieży danych logowania. Udało się też odzyskać 750 skradzionych haseł dostępu do kont bankowych. 21-latek przyznał, że był zaangażowany w cyberprzestępczość od… 14 roku życia. Prokuratora oskarżyła go m.in. o nielegalne przesłanie serwisem PayPal ponad 3 milionów dolarów. Młody haker dbał o to, by jego prawdziwe źródło dochodów nie wzbudzało podejrzeń. Do końca ubiegłego roku miał legalną pracę – był kierowcą w firmie dostarczającą jedzenie na wynos. Ostatecznie sąd skazał Alexa Bessela na 2 lata więzienia. Po tym czasie prawdopodobnie będzie obserwowany przez policję, a jego aktywność w sieci monitorowana.
2-letni wyrok może wydawać się niski, biorąc pod uwagę kwoty, które przeszły przez ręce hakera. Wrażenie robi liczba chętnych do skorzystania z usług Brytyjczyka. Narzędzia, którymi handlował, sprawiały, że cyberprzestępstwa właściwie były w zasięgu ręki zwykłego użytkownika. Oczywiście samo dysponowanie trojanami nie jest nielegalne, a próba penalizacji posiadania podobnego oprogramowania może skończyć się tym, że obrońcy wysuną analogię do bycia właścicielem broni palnej, w wielu krajach przecież dość powszechnie dostępnej. | CHIP