Nazwę nowej wersji ogłosił założyciel firmy Canonical, stojącej za Ubuntu, Mark Shuttleworth. Przypomnijmy, kolejne wydania linuxowego systemu mają nazwy kodowe składające się z dwóch części: cyfrowej i słownej. Cyfrowa powstaje w oparciu o datę wprowadzenia. I tak 15.10 Willy Werewolf (Przebiegły Wilkołak) to edycja z października 2015 roku. 17.10 Artful Aardvark (Pomysłowy Mrównik) wydany został w październiku 2017. Ubuntu jest aktualizowane dwa razy w roku, a zatem w nazwach pojawia się obok “10”, także “04”, bo drugim miesiącem publikacji jest kwiecień. Słowna część nazwy składa się z przymiotnika i rzeczownika, opisujacych zwierzę (zwykle prawdziwe, ale były też wilkołaki i jednorożce). Pierwsze litery obu słów są zawsze takie same w ramach jednej nazwy i wraz z kolejnymi wersjami wędrujemy po kolejnych literach alfabetu. Ostatnio południowoafrykański Linux był na “a” (wspomniany Artful Aardvark), zatem teraz czas na “b”. Stąd właśnie Bioniczny Bóbr 18.04 LTS.
Co zmienia się w nowej wersji?
System nie korzysta z jądra w wersji 4.14 LTS, a 4.15. To interesujące, bo wersja 4.15 pojawiła się na początku roku i nie ma statusu LTS, podczas gdy sama dystrybucja Ubuntu 18.04, owszem. Co to oznacza? Nie powinno być problemów chociażby z przekazywaniem dźwięku wyjściami kart graficznych Radeon RX Vega i zintegrowanych układów zbudowanych w tej samej architekturze – czyli np. w Ryzen 3 2200G, Ryzen 5 2400G oraz procesorach Intel Coffee Lake R). Nowe jądro zapewnia lepszą obsługę instrukcji AVX-512, znanych z topowych CPU Intela. Co ważne, kernel w 4.15 zawiera łatki dla Meltdown i Spectre. Zmian jest oczywiście więcej, jak choćby obsługa AMD Secure Memory Protection.
A co nowego w 18.04 LTS łatwo zauważy użytkownik?
Zmiany obejmą wygląd systemu, obsługę kolorowych emotikonów i nowy zestaw ikon. Całość wygląda przejrzyście i przyjemnie. Domyślnym środowiskiem graficznym będzie GNOME 3.28 (podobnie jak już w poprzedniej wersji). To powrót do korzeni, bo długo, od wersji 11.04, Ubuntu korzystało z nakładki graficznej Unity.
Ciekawą metodę twórcy systemu zastosowali, aby wybrać domyślne aplikacje. Po prostu zapytali użytkowników.
Kategoria | Aplikacja |
Przeglądarka internetowa |
Mozilla Firefox
|
Odtwarzacz video | VLC |
Edytor video | Kdenlive |
Nagrywanie zawartości ekranu |
Open Broadcaster Software (OBS)
|
Klient poczty | Thunderbird |
Edytor tekstu | gedit |
Pakiet biurowy | LibreOffice |
Odtwarzacz muzyki | VLC |
Przeglądarka zdjęć | Shotwell |
Terminal |
GNOME Terminal
|
Czytnik PDF | Evince |
Edytor obrazów | Gimp |
Komunikator | Pidgin |
Kalendarz |
GNOME Calendar
|
By nie było zbyt różowo, muszę dodać, że Ubuntu 18.04 będzie niestety miało wadę, charakterystyczną dla większości popularnych systemów operacyjnych – będzie śledziło poczynania użytkownika. Canonical ma już za sobą flirt z Amazonem, aplikacja internetowego giganta pojawiła się kiedyś w systemie, a sam Amazon był adresem startowym w przeglądarce. Teraz firma Shuttlewortha idzie dalej i jeśli nie wyłączymy funkcji śledzenia, Ubuntu będzie zbierało o nas takie dane jak: wersja systemu i jego odmiana (czyli czy jest to zwykłe Ubuntu czy Kubuntu, Edubuntu itd.), statystyki sprzętowe (w tym CPU, RAM), producenci urządzeń, kraje logowania, sposoby logowania, raporty błędów i popularność aplikacji.
Na szczęście, jak wspomniałem, śledzenie można wyłączyć, a sama dystrybucja zapowiada się obiecująco. Kiedy Ubuntu 18.04 LTS zostanie opublikowane w finalnym, stabilnym wydaniu, poświęcimy mu w CHIP-ie więcej miejsca w problemowym artykule. Opiszemy szczegółowo najnowszy LTS, ale zajmiemy się też aktualną sytuacją i przyszłością tej dystrybucji Linuxa. | CHIP