To w końcu konsola, więc nie mniej ważne niż sam sprzęt, są gry. A tych jest do wyboru całkiem sporo. Wraz z urządzeniem kupujący otrzymają nieznany jeszcze pakiet gier, ale Atari twierdzi, że będzie ich dużo oraz, i to szczególnie interesujące, że Atari VCS obsłuży gry kompatybilne z systemami Linux. Co to oznacza? Producent podaje, jako przykład płynnie działającej gry, tytuł taki jak Boarderlands. Urządzenie ma także radzić sobie z obsługą 4K. Według Feargalda Maca Conuladha, twórcy nowej konsoli, pod względem wydajności Atari VCS ma odpowiadać komputerowi PC średniej klasy z 2017 roku
Konsola korzysta z dwóch rodzajów kontrolerów: gamepada (rzeczy nieznanej w czasach pierwszego VCS-a) oraz joysticka. Oba urządzenia prezentują się dość schludnie, przy czym gamepad dość wyraźnie przypomina kontroler znany z Xbox One. Ciekawostką ma być także obsługa głosowa menu urządzenia.
Retrokonsola posiada dość rozsądny wybór gniazd. Obraz i dźwięk przekazuje poprzez HDMI. Z tyłu znajdziemy także trzy porty USB (niestety nie wiemy w jakim standardzie), gniazdo LAN oraz czytnik kart MicroSD. Atari VCS ma też wbudowane WiFi.
Całość zapowiada się bardzo sympatycznie, choć wadzi jeden element. Cena. Atari VCS ma być oferowany za 250 dolarów, a to po przeliczeniu na złotówki daje około 900 złotych. To oczywiście cena w USA. W Polsce, chociażby z racji na nasz wysoki VAT (nieobecny w USA, gdzie zastępowany jest różnymi podatkami nakładanymi przez władze stanowe, nie federalne) możemy spodziewać się jeszcze wyższej kwoty. A to oznacza, że Atari VCS będzie kosztował podobne pieniądze co np. Nintendo Switch.
Czy nowa konsola Atari poradzi sobie na rynku? Śmiem wątpić, pomimo iż nie sposób odmówić jej pewnego uroku. Wiele będzie zależało od ceny. Wielu użytkowników kupi tę konsolę niezależnie od ceny. Trudno bowiem wycenić siłę nostalgii. | CHIP